sobota, 24 września 2016

Rozdział XVI



„(…)ta sielanka, nie będzie długo trwała.. Nigdy nie trwa..”


Dzisiaj obudziłam się punktualnie. Wyszłam na dwór z owczarkiem i wróciłam do domu. Czułam się o wiele gorzej, niż wczoraj, więc wzięłam parę tabletek i poszłam na górę. Wyjęłam z szafy grube rajstopy i ciepłą sukienkę. Umyłam zęby, a z włosów splotłam wianuszek. Nie chciało mi się malować, ale postanowiłam, że zajmę się tylko rzęsami i ustami. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Nałożyłam kozaki i ciepły płaszcz, po czym otuliłam się grubym szalem. Nie chciało mi się jeść, więc wyszłam z domu bez śniadania. W drodze do szkoły spotkałam Kastiela.
-Co ty tu robisz? – zapytał
-Chyba to, co każdy.. Idę na lekcje.. – spojrzałam na niego pytająco
-W tym stanie? – zlustrował mnie wzrokiem
-No sorry, ale nie miałam ochoty się dzisiaj stroić.. – powiedziałam z wyrzutem
-Nie oto mi chodzi! Przecież od razu widać, że źle się czujesz.. – w jego głosie było słychać troskę – Powinnaś zostać w domu..
-Już to gdzieś słyszałam.. – przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Victorią
-To czemu nie zostałaś?! – traktował mnie jak małe dziecko
-Przecież mamy ten sprawdzian z chemii.. Nie chcę się narażać Delanay..
-Jesteś nienormalna.. – puknął mnie w czoło –.. nie znam nikogo, kto by olał chorobę dla nauki..
-No widzisz.. Jak to było? „Jesteś niesamowita”? – przypomniałam mu jego słowa i zaśmiałam się
Żartowaliśmy sobie jeszcze przez chwilę, gdy nagle mnie zamurowało. Miałam wrażenie, że widziałam samochód Maxa..
-Co się stało? – spytał Black
-Wydawało mi się.. a zresztą.. nieważne.. – nie chciałam niepotrzebnie niepokoić czerwonowłosego
Równie dobrze mogłam zobaczyć podobnego gościa. To nie musiał być on..
Po chwili staliśmy już przed szkołą. Podeszliśmy do naszych znajomych i przywitaliśmy się.
-Ali, czemu nie zostałaś w domu? – usłyszałam głos Gray
-No właśnie.. słabo wyglądasz.. – zawtórowała jej Linn
-To samo jej mówiłem.. – wtrącił się buntownik –.. a wiecie co powiedziała? Że musiała przyjść, bo dzisiaj jest ten sprawdzian z chemii!
-Jesteś niepoważna! – dodał Alexy
-Wszyscy się już powtarzacie.. – westchnęłam
-Ale wszyscy mamy rację.. – odpowiedział Kentin i w tym momencie zadzwonił dzwonek zwiastujący rozpoczęcie lekcji
-Dziękuję.. – złożyłam swoje dłonie w znak japońskiego podziękowania
Poszliśmy na lekcje. Pierwsza była historia z panem Farazowskim. Usiadłam wraz z Blackiem w ostatniej ławce. Na moje nieszczęście, Potter dziś odpytywał..
-Panna Alice Courtney.. – czemu ja?
-T-tak? – wiedziałam co się święci..
-Zapraszam na środek. – machnął ręką wskazując miejsce, w którym powinnam już stać
Wstałam z miejsca i poczułam, że topnieje mi grunt pod stopami. Dobrze, że nie zjadłam tego śniadania, bo w moim brzuchu rozpoczął się właśnie występ akrobatów, ale nie zważając na to, doczłapałam na środek sali. Na szczęście posiadałam wspaniałą pamięć. Dużo zapamiętywałam z lekcji i dzięki temu z odpowiedzi dostałam czwórkę. Opadłam na ławkę, po czym odpaliłam komórkę. Musiałam się odstresować, dlatego włączyłam jakąś grę i zaczęłam w nią nakurwiać. Zanim się na dobre rozegrałam ponownie zadzwonił dzwonek. Wraz z moją paczką usiedliśmy na schodach. Wyjęłam podręcznik od chemii i znów wszystko powtórzyłam. Zaczęliśmy się nawzajem pytać. Ku wspólnemu zdziwieniu, każdy świetnie opanował materiał. Niestety, ja czułam się coraz gorzej..
-Alice, wszystko okej? – zapytał Lysander
-T-tak, tylko trochę źle się czuję.. – odpowiedziałam
-Jadłaś coś dzisiaj? – zapytał Alexy
-Nie.. Przestańcie mnie tak o wszystko wypytywać! – mój poziom stresu eksplodował, cały czas miałam w głowie widok Jones’a
-To ty przestań się zachowywać jak małe dziecko! – Blacka chyba też poniosło – Jak się jest chorym, to się leży w łóżku, a nie przychodzi na głodnego do szkoły tylko po to, by napisać jeden głupi sprawdzian!
-Będę robiła to, co będę chciała! – wstałam i poszłam do łazienki
Stanęłam naprzeciwko lustra. Może nie potrzebnie się uniosłam.. Nie przywykłam do takiego traktowania, w Shea nie miałam przyjaciół i nikt się o mnie tak nie troszczył, a że nie lubię nowych sytuacji, reaguję złością. Jestem naprawdę popierdolona.
 Postanowiłam, że napiszę ten sprawdzian i wrócę do domu. Z minuty na minutę czułam się coraz gorzej. Wpatrując się w swoje odbicie, zobaczyłam cierpiącą dziewczynę, którą byłam jeszcze parę miesięcy temu. To mnie dobiło. Wyszłam z toalety i udałam się w stronę sali geograficznej. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, po części dlatego, że nie lubię przyznawać się do błędu. Nie wiem jak oni ze mną wytrzymują.. Wkrótce rozpoczęła się lekcja geografii, potem matematyki, angielskiego, fizyki i teraz oczekiwałam na chemię. Wszystkie przerwy spędziłam w jakimś kącie ucząc się, z dala od wszystkich. Tym razem tak się nie stało, bo gdy miałam tam iść drogę zagrodzili mi moi przyjaciele.
-Alice? Co ci odbiło? – zapytała się Rozalia
-Przecież wiesz, że wszyscy chcieliśmy dobrze.. – dodał Alexy
-J-ja.. przepraszam.. – spuściłam wzrok w podłogę –.. wiecie.. do tej pory liczyłam tylko na swoją rodzinę i nadal nie mogę przywyknąć, że ktoś inny się o mnie troszczy.. – po policzku spłynęła mi łza – Kiedyś.. – nie zdążyłam dokończyć, bo wszyscy mnie przytulili
-Kiedyś to kiedyś, a liczy się to, co jest teraz.. – westchnął Armin –.. to nie o tym śpiewałaś? – uśmiechnął się
-Macie rację, jeszcze raz was przepraszam.. – byłam z nich naprawdę dumna
-Dobra, już się nie rozklejaj, bo za chwilę chemia.. – rzucił jak zwykle troskliwy Black
Uspokoiłam się i wnet usłyszałam dzwonek. Weszliśmy do klasy, na stolikach czekały już na nas sprawdziany. Ku mojej wielkiej uldze, znałam odpowiedzi na większość pytań. Skończyłam parę minut przed dzwonkiem i pani Delanay wypuściła mnie wcześniej. To była nasza ostatnia lekcja, więc mogłam już wrócić do domu. Wyszłam ze szkoły i usiadłam na ławce, bardzo źle się czułam, dlatego zadzwoniłam po Victorię. Nagle ktoś przede mną stanął. Myślałam, że to któryś z chłopaków i gdy tylko podniosłam wzrok zastygłam. To był on, Max. Nie wydawało mi się. To go widziałam dzisiaj rano..
-Co ty tu robisz? – podniosłam się gwałtownie z ławki
-Przyjechałem do Kena.. – zaczął niewinnie
-Do Kena? I przypadkiem trafiłeś na mnie?! – wrzasnęłam
-Świat jest mały.. – uśmiechnął się ironicznie, miałam ochotę mu przywalić
-Jak w ogóle miałeś czelność tu przyjeżdżać?! – czułam, że się we mnie gotuje
-Jak ty miałaś czelność mnie zostawić? – ton głosu zmienił mu się z potulnego na bardzo agresywny – Myślałaś, że od tak sobie wyjedziesz i tyle? Myliłaś się..
-O czym ty mówisz? – zaczęłam się go bać, przypomniało mi się, jak kiedyś mnie uderzył, od tamtego razu robił to bardzo często
-Wrócisz do mnie.. – złapał mnie za nadgarstki
-Żartujesz sobie?– próbowałam się mu wyrwać, ale to na nic – Nienawidzę cię!
-Powtarzasz się.. – szepnął
-Co to ma kurwa być!? – usłyszałam krzyk Blacka, okazało się, że jest już dawno po dzwonku
Kastiel podszedł do nas i powalił Jones’a na ziemię. Rozpoczęła się bójka. Zaraz podbiegli inni. Bliźniacy ich rozdzielali, a Roza i Linn uspokajały mnie. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. W jednej chwili poczułam jak tracę świadomość..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  Cześć!
 Przybywam z nowym rozdziałem, w którym pojawia się już odwieczny wróg Alice - Max.. :( Jak Courtney na to zareaguje? Zobaczymy^^
Zapraszam do dyskusji<33
                                              ~ Alice♥

16 komentarzy:

  1. Ha! Wiedziałam, że to przez Kentina! XD Kastiel dobry duch, pojawia się w odpowiednim momencie xD Rozdział jak zwykle wspaniały, świetny, super zajebisty itd. <3 Czekam na następny, a tym czasem życzę ci dużo czasu i weny, i miłego dnia/nocy. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazik wybawiciel! XD Dzięki za przeczytanie i skomentowanie<3 Next jutro♥ Buziaki^^

      Usuń
  2. Wow... nie wiem co napisać xddd No więc rozdział świetny, nie spodziewałam się takiego toku wydarzeń, a jednak :D Pozdrawiam i życzę duuuużo weny i czasu na pisanie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że cię zaskoczyłam^^ Również pozdrawiam<3 Buziaki♥♥

      Usuń
  3. Jej !
    Nie mogłam się doczekać tego całego Max'a i w końcu jest ^^
    Już czekam na czerwoniuchny rozdział. Jestem ciekawa co Black pomyślał sobie widząc tą awanturkę :P
    Do następnego życze weny buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro wjeżdża czerwonka^^ Dzięki za przeczytanie<3 Buziaki♥

      Usuń
  4. Choroba i bycie amebą dobija, ale nowy rozdział to coś cudownego! Pozwala zapomnieć o zdychaniu lepiej niż leki :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Oho! Przeczytalam jednym tchem a tu koniec no XD czekam na nastepny wiec zycze duuuuzo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział
    Kazik ratuje naszą Alice słodko❤
    Czekam na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo tak w końcu jest Max! :D To mi się podoba. Czekam jak to wszystko się potoczy ;)


    Pozdrawiam serdecznie :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba^^ Pozdrawiam również♥

      Usuń