czwartek, 29 grudnia 2016

Rozdział XXV

„Jeśli wygramy, sprzątacie i gotujecie do końca tego wyjazdu..”
            -Przyjechali! – usłyszałyśmy krzyk Violetty
Wyszłam przed dom. Chłopcy nieśli zestawy z fastfooda. Wolę nie wiedzieć, ile przytyję podczas tego wyjazdu..
-Jesteśmy! – krzyknął Alexy
-Widzę, że przygotowaliście bardzo pożywny obiad.. – zaśmiałam się
-Oczywiście! Za kogo ty nas masz? – Armin posłał mi rozczulający uśmiech
-Lepiej przygotuj miejsce na stole.. – powiedział buntownik
Wróciłam do jadalni, za mną podążali wielce strudzeni mężczyźni. Przesunęłam pozostałe talerze tak, by zrobić miejsce na jedzenie. Chłopcy zaczęli po kolei wyjmować pożywienie i podawać dziewczynom. Każda cieszyła się z tego co dostała. Dla Rozalii był mega zestaw z sałatką, dla Iris i Violetty zestaw z wielkim kawałkiem kurczaka, a dla mnie frytki i o wiele za duży hamburger. Chłopcy wzięli sobie praktycznie to samo. Usiedliśmy, rozłożyliśmy jedzenie i zaczęliśmy konsumpcje. To wszystko było takie przepyszne.. Sęk w tym, że nie umiem jeść hamburgera. Zawsze po zjedzeniu go wyglądam jakbym się w nim tarzała twarzą. Dlatego miałam pod ręką serwetki, które zabrałam z kuchni.
-Czemu to jest takie pyszne? – westchnęła Linn
-Ja się boję, że po powrocie nie zmieszczę się w jeansy.. – przewróciłam oczami
-Ja też.. – powiedziała Violetta
-Mogłabym dostać dodatkową porcję frytek? – zapytała już po raz trzeci Rozalia
-Gdzie ty to mieścisz?! – jak taka drobna osoba może tyle jeść?!
-Przecież jem normalnie.. To tobie się skurczył żołądek.. – mruknęła
Spojrzałam na swojego chłopaka, chyba chciał coś powiedzieć, ale gdy mnie zauważył od razu umilkł, za to roześmiany wskazał na buzię, co znaczyło że znowu się ujebałam.. Boże, ratuj. Wzięłam serwetkę oraz wytarłam się nią, a że nie mogłam już w siebie wmusić resztek, po prostu odsunęłam się od stołu.
-No, moi panowie, teraz trzeba to posprzątać! – Roza zatarła ręce
-Spoko, to tylko jeden dzień.. – powiedział Alexy
-A no właśnie.. Zadecydowałyśmy, że zostaniemy na jeszcze jedną noc.. – wspomniała białowłosa
-Mamy nadzieję, że zostaniecie z nami.. – Iris się uśmiechnęła
-Mamy wybór? – westchnął Armin
-W sumie to nie.. – mrugnęłam do nich
-Mamy jeszcze jakiś alkohol? – odezwał się buntownik
-Wątpię.. – skłamałam i uśmiechnęłam się do Rozy
-W takim razie, musimy jechać do sklepu.. – wspomniał Armin
-Nigdzie nie jedziecie.. – Rozalia zlustrowała swojego chłopaka wzrokiem
-Naprawdę jesteście straszne.. – powiedział Alexy
Na te słowa, wszystkie się uśmiechnęłyśmy, domyślam się że to wyglądało dosyć upiornie.. Chłopcy zaczęli wynosić po obiedzie. Później rozgościliśmy się w salonie, ponieważ szybko zrobiło się chłodno i nie było sensu siedzieć na dworze. Brakowało mi tutaj tylko Kena, który gdzieś poszedł..
-Idę zrobić herbatę, kto chce? – zapytałam
-Ja! – odpowiedzieli wszyscy jakby na zawołanie

Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Przez okno zauważyłam siedzącego na molu Kentina. Postanowiłam, że zamiast czekać bezczynnie na wodę, pójdę do niego. Cały dzień był jakiś przygnębiony.. Wyszłam z domku i udałam się w jego stronę. Zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie, a ja nie pomyślałam o tym by nałożyć jakąś bluzę, a już nie wspomnę o butach.
-Hejka.. – usiadłam obok niego
-C-Co ty tu robisz? – czy on się zawstydził?
-Cały dzień jesteś jakiś nieobecny wszystko okej? – spojrzałam na niego
-Tak.. Wracaj do środka, bo się przeziębisz.. – jego wzrok tkwił w tafli wody
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.. – nic nie odpowiedział – C-Czy chodzi o to, co mi powiedziałeś wczoraj? – myślałam, że nie będzie tego pamiętał..
-P-Pamiętasz? – przeniósł wzrok na mnie, kiwnęłam głową – J-Ja.. przepraszam. Wiem, że nie jesteś mną zainteresowana i nie chcę się tobie narzucać..
-Ken.. Przyjaźnimy się, prawda? – złapałam go za rękę
-No tak.. – zacisnął dłoń
-Więc co się stało? – zapomnimy o całym tym zdarzeniu..
-Przecież ci mówiłem.. – chłopak spojrzał na mnie zdziwiony
-O czym mi mówiłeś? – uśmiechnęłam się
-Aaa.. – zrozumiał o co mi chodzi, w Shea zawsze tak robiłam, gdy się niepotrzebnie pokłóciliśmy.. – Wiesz, to nic takiego! – odwzajemnił mój uśmiech
-Więc chodźmy już do środka.. Zimno mi. – zaśmiałam się
Wstaliśmy i skierowaliśmy się do wejścia.
-Alice.. – zatrzymał się przy drzwiach
-Słucham? – również się zatrzymałam
-Dziękuję.. – uśmiechnął się
-Nie ma sprawy, tak robią przyjaciele.. – przytuliłam go
Chłopak otworzył drzwi i poszedł ze mną do kuchni. 
Zalałam wszystkie herbaty, a Ken pomógł mi je zanieść do salonu. Rozdaliśmy kubki, po czym zajęliśmy swoje miejsca. Ja usiadłam przy moim buntowniku.
-Stęskniłem się… – szepnął mi do ucha
Uśmiechnęłam się sama do siebie, tak bardzo chciałabym się teraz do niego przytulić..
-Alice, a ty co o tym myślisz? – z zamyślenia wyrwała mnie Iris
-C-Co? – całkowicie wyłączyłam się z rozmowy – Przepraszam, zamyśliłam się..
-Pytaliśmy o to, co może przygotowywać szkoła.. – odpowiedziała Roza
-Moim zdaniem powinniśmy oto zapytać naszego uroczego przewodniczącego.. – uśmiechnęłam się do Nataniela
-J-Ja.. nie mogę wam powiedzieć.. – był lekko zmieszany
-Obiecuję, że wszystko zostanie w tym domu.. – złożyłam błagalnie ręce
-N-No dobra.. – westchnął, kocham swój talent do wyciągania informacji – Podobno jedziemy do lasu..
-Po co? – powiedziała Iris
-.. szkoła organizuje bieg na orientację – dokończył
-Chyba sobie żartujesz.. – odezwał się Armin
-Chciałbym, aby to był żart.. – westchnął Chill
-Tylko nie to.. – burknął Ar
-Będziesz musiał się pogodzić z przyrodą.. – zaśmiał się Kentin
-No to pięknie! – krzyknęła Rozalia
-Co? – wszyscy się na nią spojrzeliśmy
-Będę mogła wybrać dla was jakieś ciuchy! – jej uśmiech obejmował całą twarz – Trzeba się tym jak najszybciej zająć..
-Okej! Wchodzę w to! – uśmiechnął się Alexy
-Nie będziecie grali? – zapytałam
-Nie. Spędzę czas z Leo.. – Roza mrugnęła do swojego chłopaka
-W takim razie ja z Alexy’m wrócimy do domu! – Armin nagle rozpromieniał
-Pff… To nie fair.. – westchnął Ken

-Życie nie jest fair.. – zaśmiałam się
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!♥
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ;)
Teraz uroczyście chciałabym wam podziękować za 7000 wyświetleń. Może to i nic, ale ma dla mnie ogromną wartość. Cieszę się, że jesteście ze mną i czytacie moje wypociny^^
Czuję wielką dumę♥
Pozdrawiam i życzę miłego dnia lub nocy, zależy kiedy to czytacie^^
                                        ~ Alice♥

wtorek, 27 grudnia 2016

Rozdział XXIV

„Nie da się kochać bardziej..”
-Kastiel! – widziałam, jak siedzi nic nie robiąc.. tak nie może być!
-Co chcesz? – burknął
-Chcesz mi nasmarować plecy? – spytałam
-Nie. – skwitował krótko
-Okej.. – w takim razie, zrobimy inaczej.. – Nataniel!
-Dobra, już idę! – wiedziałam, że zadziała!
Buntownik klęknął przy mnie na kocyku.
-Tylko dokładnie.. – podałam mu tubkę z kremem i uśmiechnęłam się kpiąco
-Zrobiłaś to specjalnie.. – usłyszałem
-Nie wiem o czym mówisz.. – westchnęłam
-Później się policzymy – szepnął
-Chcę to zobaczyć.. – posłałam mu kpiące spojrzenie
Po chwili poczułam chłód kremu na swoich plecach. Kastiel zaczął mi go wcierać, a ja nie mogłam sobie odpuścić tej zabawy i zalotnie mruknęłam.
-I to ja jestem chory? – zaśmiał się
-A co ja robię? – nie będzie miał ze mną łatwo, oj nie będzie..
-Pff.. skończyłem, desko – wysłałam mu tylko sarkastycznego buziaczka
Kastiel wstał i wrócił do siebie, podczas gdy pobratymcy jego płci spełniali nasze życzenia.. Czułam jak mi się przygląda, więc dyskretnie położyłam środkowy palec na swoim tyłku.

Gdy wszyscy chłopcy wrócili już na swoje miejsca, któryś z nich zaproponował grę w siatkówkę. Weszli do wody i rozpoczęli mecz. Składy były nierówne, ale nie przejmowałam się tym, widocznie tak chcieli. Kastiel grał w mniejszej drużynie wraz z Arminem i Lysandrem.
-Nieźli są.. – szepnęła Rozalia
-Mają szczęście, że o siebie dbają… – Iris się uśmiechnęła
-Wyobraź ich sobie z brzuchami.. – Linn zbrzydła mina, na samą myśl o tym
-To mogłoby być zabawne.. – powiedziała Violetta
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Wizja grubszych o dwadzieścia kilo chłopaków była nie do przyjęcia.
-Czy oni czasem nie są zbyt pewni siebie? – zapytałam
-Masz na myśli to co ja? – Rozalia się uśmiechnęła, wyczuła moją intrygę
-Może do nich chodźmy.. – zaproponowałam
-Okej! – wszystkie się zgodziły
Wstałyśmy z koców i weszłyśmy do wody, która nie była tak zimna jak wczoraj.
-Co was sprowadza? – zapytał Lys
-Przyszłyśmy z wami pograć! – powiedziała Linn
-Pff… idźcie lepiej się opalać.. – zaśmiał się Black
-Wygramy. – skwitowałam krótko
-Co? – Armin się kpiąco uśmiechnął
-Dziewczyny wygrają z chłopakami.. – Iris zlustrowała ich wzrokiem
-Chciałbym to zobaczyć.. – Kentin wyglądał na bardzo rozbawionego
-Jeśli wygramy, sprzątacie i gotujecie do końca tego wyjazdu.. – uśmiechnęłam się wrednie
-A jeśli my wygramy to.. będziecie nam usługiwać.. – Armin odwzajemnił mój uśmiech
-W takim razie do dzieła! – Rozalia wygoniła chłopaków na jedną stronę
-To będzie zabawne.. – westchnął Nataniel

Rozpoczęłyśmy grę. Początkowo panowie dawali nam fory, ale gdy zobaczyli, że nie jesteśmy takie słabe, zaczęli grać na poważnie. Z każdym utraconym punktem, robili się coraz bardziej spięci. Nadszedł czas mojego serwowania, podczas którego niestety „niechcąco” trafiłam w głowę Kentina.
-Co jest z nimi nie tak? – szepnął do chłopaków
-Nie wiem i wolę nie wiedzieć.. – uśmiechnął się Black
Wkrótce mecz się skończył. Wygrałyśmy jednym setem.
-Gratuluję.. – wszyscy podaliśmy sobie ręce
-Mam ochotę na frytki.. – westchnęłam i znów posłałam im kpiące spojrzenie
-Ooo! Dobry pomysł! – zawtórowała mi Violetta
-Z kurczakiem? – Iris do nas mrugnęła
-I z sałatką.. – Rozalia też się do nas przyłączyła
-Czasami się was boję.. – westchnął Alexy
Poszłyśmy do domku się przebrać, podczas gdy nasi mężczyźni gdzieś pojechali.
-A oni gdzie? – zapytała Violetta
-Znając życie, pewnie pojechali do jakiegoś fastfooda.. – zaśmiała się Linn
-Nie chce mi się stąd wyjeżdżać.. – westchnęłam
-Możemy zostać na jeszcze jedną noc… – uśmiechnęła się Roza
-Tak, tak, tak! – Iris uśmiechnęła się od ucha do ucha
-W takim razie muszę iść napisać do siostry.. – powiedziałam i poszłam na górę
Wzięłam telefon i wybrałam numer do Victorii, pomyślałam że będzie lepiej jeśli zadzwonię.

*Halo? – usłyszałam jej głos w słuchawce
*Ymm.. Cześć Viki! – w głębi duszy, już trochę za nią tęskniłam
*Co tam? Przyjechać po was? – zapytała
*No właśnie, chciałam się zapytać, czy nie byłoby problemu gdybym została tutaj na jeszcze jedną noc.. – zdobyłam się na najbardziej słodki ton
*Okej.. ale jutro masz być przed obiadem.. albo nie, ja po was przyjadę..
*Spoko, oszczędzisz kursowania Leo.. –  uśmiechnęłam się do siebie
*W takim razie, jutro się zdzwonimy! Kocham cię! – powiedziała
*Ja ciebie też! – odłączyła się

Zerknęłam jeszcze na telefon, działał na końcówce baterii. Muszę iść się zapytać Rozalii czy ma tutaj jakąś.. Schowałam go do torebki i zeszłam na dół.
-Rozalia! – zawołałam ją
-Co tam? – jej głos dobiegał z kuchni
-Masz wolną ładowarkę? – skierowałam się do kuchni
-Tak, leży gdzieś w komodzie. Poszukaj.. – wskazała szafkę przy wejściu
Podeszłam do niej i przeszukałam wszystkie szafki. Ładowarkę znalazłam, aczkolwiek zrobiło mi się trochę niezręcznie, gdy oprócz niej znalazłam tam prezerwatywy. No ale okej, nie wnikam. Niech robią co chcą, byleby z tego dzieci nie było.. Zamknęłam szuflady i wróciłam na górę. Na szczęście gniazdko znajdywało się blisko naszego materaca. No właśnie.. Jeśli znowu tu śpimy, to znaczy, że dzisiaj też dzielę materac z Blackiem. Wczoraj dało się to jakoś ukryć, ale dzisiaj? Nie wiem jak to zrobię. Może poproszę Rozalię o drugą kołdrę, żeby sytuacja nie wyglądała podejrzanie.. Tak, myślę że to zadziała! Za chwilę zeszłam do dziewczyn na dół.
-Roza.. – podeszłam do białowłosej
-Coś się stało? – popatrzyła na mnie
-Mogłabyś dać mi drugą kołdrę? Wczoraj musiałam wcisnąć się do dziewczyn, bo Kastiel zajął mój materac.. – i d e a l n i e
-No jasne! Potem ci ją przyniosę! – uśmiechnęła się ciepło
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!♥
Wielkimi krokami zbliża się okrągłe 7000 wyświetleń♥
Jak już może widzieliście, została zrobiona ankieta pytająca o czcionkę rozdziałów. Ważne jest to, abyście oddali tam swój głos, ponieważ to wszystko jest dla Waszych oczu♥ Do wyboru jest czcionka Arial (czyli ta) i niewiadomojaknazywającasięczcionka (czyli ta w Rozdziale XXIII :D). Jeżeli macie jeszcze jakieś inne, przyjemne dla oka czcionki, proszę o pomoc w komentarzach ☻☺
Buziaki :*
                 ~ Alice♥

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Czerwony Rozdział XXIII

PERSPEKTYWA KASTIELA
„Nawet taką będę cię kochał..”
-Co bym dostał? – uśmiechnąłem się zawadiacko
-To. – szturchnęła mnie w tors
-I zobacz do czego doprowadziłaś.. – przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem namiętnie całować
-Hahaha mam was! – Alice szybko ode mnie odskoczyła
-Alexy?! – była zaskoczona
-Nie próbuj kłamać, widziałem was. I jeżeli jesteście tylko przyjaciółmi, to macie ciekawy sposób na... – zaczął
-Alexy! Uspokój się, miałam zamiar ci powiedzieć. – Alice ściszyła głos, pewnie dlatego, żeby nie obudzić reszty
-Masz dziwny sposób na ukrywanie związków… – westchnąłem
-Pogrzało was?! Naprawdę chcieliście to ukryć PRZEDE MNĄ? – chyba też zrozumiał o co chodzi, bo również ściszył głos
-Spokojnie, mówię ci, że nie. Jesteś nam zbyt bliski. – podeszła do niego
- Już dawno wyczaiłem, że coś między wami iskrzy..– uśmiechnął się pewnie – A więc, od jak dawna jesteście razem?
-Od paru dni.. – mruknąłem
-Wiem, że możemy ci zaufać… – spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
-Nie martwcie się, wasz sekret jest ze mną bezpieczny. – poszedł sobie na górę radośnie pogwizdując
Zlustrowałem Alice wzrokiem.
-No co?! – powyjmowała talerze
-Nic, nic.. Zastanawiam się, jak długo uda nam się to „ukrywać”.. – uśmiechnąłem się
-Nie moja wina, że całujesz mnie w najmniej odpowiednich momentach.. – zmarszczyła czoło
-Twoja.. To ty działasz na mnie w najmniej odpowiednich momentach.. – brunetka zrobiła się cała czerwona
-Co ja z tobą mam.. – rozłożyła jajka na talerzach – Idź lepiej to pozanoś..
Jak powiedziała, tak też zrobiłem. Wziąłem tyle ile mogłem i zaniosłem talerze na stół w jadalni. Zrobiłem parę kursów, podczas gdy Courtney poszła obudzić pozostałych. Usiadłem przy stole, po chwili wszyscy do mnie dołączyli. Gdy skończyliśmy konsumpcje, poleciały pochwały w stronę brunetki. Nie powiem, mleczna jajecznica nie była zła.. plus ma pomóc w leczeniu kaca..

-Jesteś najlepsza, Alice.. – powiedziała zaspana Linn
-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.. – westchnęła Rozalia
-Czemu każdy ma kaca oprócz ciebie? – spytał oburzony Armin
-Pff… nie moja wina, że macie słabe głowy.. – zaśmiała się
-Oszukiwała… – powiedziałem, to niemożliwe, żeby piła tyle samo, co my..
-Haha, tak sobie wmawiajcie.. – westchnęła i zaczęła wynosić talerze
-Zostaw.. my posprzątamy! – zaproponowała Violetta
-Ty i tak już dużo zrobiłaś! – zawtórowała jej Iris
-N-No dobra, ale.. – zająkała się
-Żadnych ale.. po prostu idź już na górę.. – Kentin od rana był jakiś niemrawy, ale jeśli dalej będzie dla niej taki wredny, to skończy się jego taryfa ulgowa

Widać, że Alice była tym zaskoczona, ale poszła na górę. Wszyscy zaczęliśmy sprzątać w środku i na zewnątrz. Gdy skończyliśmy, postanowiliśmy posiedzieć przy jeziorze. Dzisiaj był wyjątkowo ciepły dzień, więc dziewczyny wpadły na pomysł, aby się opalić. Mikrus nadal siedział na górze, więc postanowiłem że do niej zajrzę. Wróciłem do środka i wszedłem na górę. Tak jak myślałem, brunetka spała.. a przynajmniej próbowała spać. Położyłem się obok niej, a po chwili wpadłem na genialny pomysł..
-..gdy się obudzisz, będziesz jeszcze bardziej kochała tego, kogo ujrzysz zaraz po przebudzeniu.. – wyszeptałem jej do ucha końcowe słowa zaklęcia
-Nie da się.. – zaśmiała się
-Co się nie da? – powiedziałem kładąc się na plecach
-Nie da się kochać bardziej.. – złożyła na moich ustach subtelny pocałunek
-Wiedziałem, że nie śpisz, zgrywusko.. – uśmiechnąłem się zawadiacko
-Pff… Posprzątaliście chociaż? – spojrzała mi w oczy
-Tak, na błysk! – mrugnąłem do niej
-Bardzo dobrze.. – kiwnęła zadowolona głową
-O co chodzi z Kentinem? – zapytałem
-Co? Aaa, to nic takiego.. – machnęła ręką
-Mam nadzieję.. – pocałowałem ją w czoło – Chodź na dwór. Dzisiaj jest ciepło, dziewczyny już się opalają..
-To ja zaraz przyjdę, tylko się przebiorę.. – wzięła kostium i pognała do łazienki
Wyszedłem na dwór i usiadłem obok Lysandra, naprawdę dzisiaj smaliło.. Po chwili z domku wyszła Courtney, zaopatrzona w krem i koc.
-Ooo, myślałam że już nie przyjdziesz, Ali! – zaśmiała się Roza
-Jestem zwarta i gotowa! – uniosła w górę krem i kocyk

Rozłożyła go przy białowłosej, po czym zaczęła się smarować. Oczywiście dziewczyny uczyniły to samo. Leżały tak plotkując przez jakieś dziesięć minut, po czym zdecydowały się obrócić na brzuchy. Rozalia zawołała Leo, aby jej nasmarował plecy. Pozostałe uczyniły to samo, więc byłem przekonany, że wkrótce i ja będę zmuszony wstać z ciepłego siedzenia.
-Kastiel! – usłyszałem krzyk brunetki
-Co chcesz? – burknąłem
-Chcesz mi nasmarować plecy? – zapytała
-Nie. – skwitowałem krótko
-Okej.. – szepnęła ledwo słyszalnie – Nataniel!
-Dobra, już idę! – krzyknąłem zrezygnowany
Musiałem to zrobić. Nikt inny nie ma prawa jej dotykać. A szczególnie Chill.
-Tylko dokładnie.. – podała mi tubkę z kremem i uśmiechnęła się złośliwie
-Zrobiłaś to specjalnie.. – powiedziałem
-Nie wiem o czym mówisz.. – kłamczucha..
-Później się policzymy – szepnąłem
-Chcę to zobaczyć.. – posłała mi kpiące spojrzenie
Wycisnąłem krem na jej plecy i zacząłem go wmasowywać. Courtney specjalnie zamruczała. Co za niewyżyta istota..
-I to ja jestem chory? – zaśmiałem się
-A co ja robię? – udała niewiniątko
-Pff.. skończyłem, desko – dziewczyna tylko wysłała mi buziaczka
Wróciłem na swoje miejsce i patrzyłem jak moi przyjaciele usługują tym panienkom. Dobrze, że nie dałem się wysterować.. Courtney naprawdę umie być perfidna.. Niewiarygodne, że ta mała dziewczynka o drobnej budowie, potrafi mieć taki charakter.. Chyba zauważyła, że się jej przyglądam, bo spojrzała na mnie po czym wystawiła środkowego palca. Nie wytrzymam z nią..
Gdy moi kompani wrócili na miejsca zaproponowałem grę w siatkówkę. Wszyscy się zgodzili. Weszliśmy do wody i zaczęliśmy meczyk. Ja, Lysander i Armin, przeciwko pozostałym. Dziewczyny odwróciły się w naszą stronę i ewidentnie nas obcinały.. W sumie, to się im nie dziwię. Gdybym był dziewczyną, też nie mógłbym spuścić z siebie wzroku..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!♥
Mam extra wiadomość☻
Nowy sprzęt jest, więc nowe rozdziały też będą wychodzić na dniach, hihi^^
A teraz z okazji Świąt Bożego Narodzenia 
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, (mam nadzieję że Mikołaj był bogaty^^), szczęścia w życiu i miłości, chcę abyście mi się tu kształcili i byli kim tylko sobie zapragniecie. 
Tego Wam życzę także w nadchodzącym 2017 roku ;3 
Cierpliwości, romansów, fajnych anime hehe, extra ocen, zaufanych przyjaciół i w ogóle superowych rzeczy♥
Oby nadchodzący rok był lepszy od poprzedniego :*
PAMIĘTAJCIE ŻEBY ZAWSZE BYĆ SOBĄ I PODĄŻAĆ WEDŁUG SWOICH REGUŁ ♥
Pozdrawiam Was wszystkich oraz Dziękuje za wszystko♥
                                                         ~ Wasza Alice♥

niedziela, 11 grudnia 2016

Rozdział XXIII

Przecież od zawsze wiadomo, że mężczyźni mają lepszą orientacje w terenie..”
-No nie.. – wyszeptałam błagalnie
-Jak to? – oburzył się Kentin
-Przykro mi.. – powiedział Armin, który wcale nie wyglądał na współczującego
-Macie chociaż rzeczy z zadań? – zapytała Rozalia
Lysander podał jej szyszkę jodły, liścia leszczyny, jadalne grzyby i telefon ze zdjęciem. Białowłosa wzięła je od niego, po czym zerknęła na nasze buty i parsknęła śmiechem.
-Hahahaha przepraszam, musiałam! – podniosła ręce do góry
-Spadaj.. – było mi zimno na samą myśl o wodzie..
-To co, zapraszam do kąpieli! – Armin nadal nie przestawał świętować wygranej
Wszyscy razem wróciliśmy do domku. Po drodze każdy opowiadał, o tym co się wydarzyło podczas gry. Oczywiście moi kompani nie omieszkali zapomnieć o moim pięknym zejściu z drzewa, upadku w za dużych butach i wielu innych, równie ciekawych sytuacjach.. Gdy doszliśmy do domku, poszłam na górę przebrać się w strój kąpielowy. Przeciwna grupa stanęła na molu, a my przy wejściu do wody.
-Im szybciej to zrobię, tym szybciej stąd wyjdę.. – westchnął Nat
Po chwili wszyscy oprócz mnie byli w wodzie.
-Alice, co z tobą? – krzyknął Alexy
-Nie ma mowy, żebym tam weszła.. – zlustrowałam ich wzrokiem
-Jak wszyscy to wszyscy! – odgroził się Ward
Nagle zobaczyłam jak mój współczujący, troskliwy, opiekuńczy i co najgorsze mokry chłopak się do mnie zbliża.
-Nie waż się.. – szepnęłam
-Później mi podziękujesz, kochanie.. – zaśmiał się
Nim się obejrzałam, buntownik zarzucił mnie na ramię i zaczął wchodzić do jeziora. Czułam jak zimna woda dotyka mojego ciała. Na szczęście był ciepły, dlatego jego ciało odrobinę ocieplało moje.
-Nie, nie, nie! – coraz bardziej zaciskałam moje ręce wokół jego ciepłej szyi
-Nie panikuj.. – uśmiechnął się kpiąco
-Pożałujesz.. – szepnęłam
-Czekam.. – i w tym momencie zanurzył się, aż po szyję
-Aaaaa! – krzyknęłam sparaliżowana zimną wodą
Wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy buntownik mnie od siebie odkleił, moja strona, która była dotychczas przez niego ogrzewana zaznała kolejnego szoku. Ochlapałam go, po czym schowałam się za Kentinem. Wkrótce rozpętała się prawdziwa wodna wojna. Dołączyli do niej nawet pozostali. Po chwili wszyscy razem byliśmy w wodzie. Bieganie trochę mnie rozgrzało, ale nadal było mi zimno, więc wyszłam na brzeg, gdzie czekały ręczniki przyniesione wcześniej przez Rozalię. Wróciłam do domu i weszłam na górę. Podeszłam do mojego materaca i zobaczyłam tam rzeczy Blacka. Pff.. Ubrałam suche rzeczy i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam mojego polara. Nie zastanawiając się długo, otworzyłam torbę Kastiela i wyjęłam z niej jakąś bluzę. Przebierałam się przy kominku, w którym było już napalone, więc zdążyłam się rozgrzać i z powrotem zeszłam do przyjaciół, którzy również już wychodzili.
-Zazdroszczę.. – zamruczała Iris
-Czego? – zaśmiałam się
-Że już się przebrałaś w ciepłe rzeczy.. – obie wybuchnęłyśmy śmiechem
Iris poszła na górę, a do mnie po chwili podszedł mój buntownik.
-Widzę, że jeszcze razem nie mieszkamy, a ty mi już rzeczy zabierasz.. – mrugnął do mnie
-A ty mi się wpierdzielasz do łóżka.. – westchnęłam
-I tak wiem, że się cieszysz z tego powodu.. – szepnął mi do ucha, co za dupek!
-Pff.. idź się lepiej przebrać.. – mruknęłam
Gdy wszyscy poszli do domku, ja znów usiadłam przy ognisku. Wzięłam sześć kiji i ponadziewałam na nie kiełbaski, dwie na każdym. Pozakopywałam je w ziemi tak, żeby same się piekły. Swój kij trzymałam w dłoni. Wkrótce zaczęli się schodzić ludzie.
-Alice, kochana jesteś! – powiedziała Violetta biorąc kij dla siebie i Iris
-To prawda.. – Rozalia się uśmiechnęła i wzięła kij dla siebie oraz Lea
Po chwili usiadł obok mnie nie kto inny jak Black.
-Ta druga to oczywiście dla mnie, tak? – uśmiechnął się zawadiacko
-Nie. Zbieram masę na zimę.. – odwzajemniłam uśmiech
-Nawet taką będę cię kochał.. – wyszeptał, od razu zrobiło mi się goręcej
Gdy wszyscy już usiedli i upiekli kiełbaski, przystąpiliśmy do jedzenia.
-Mogłabyś trochę bardziej podsmażyć.. – mruknął czerwonowłosy
Nic nie odpowiedziałam, więc objął mnie ramieniem.
-Przestań się dąsać.. – on był taki ciepły
-Nie dąsam się.. – spojrzałam mu w oczy
-Kłamczucha. – uśmiechnął się zawadiacko
Siedzieliśmy, gadaliśmy, śpiewaliśmy i śmialiśmy się z najmniejszych rzeczy, przez co czułam się wspaniale. Wszyscy tutaj stworzyliśmy taką rodzinną atmosferę.. Cieszę się z mojej przeprowadzki do Ilone i z tego, że ich poznałam. Może właśnie tak miało być?
Kiedy zrobiło się już mega zimno, razem z dziewczynami postanowiłyśmy wrócić do domu. Niestety, chłopcy zbyt dobrze się bawili. Dla nich czas był obliczany po ilości alkoholu.. Dlatego musiałyśmy ich zaprowadzać do środka. Iris wzięła Armina, Violetta- Alexy’ego, Zuzanne- Nataniela, Rozalia- Leo, a ja Kena. Na szczęście Kastiel i Lysander byli w stanie dojść tam o własnych siłach. Wystarczyło tylko im to solidnie zasugerować..
Kentin był wyjątkowo uparty, więc na dworze zostaliśmy jako ostatni. Na szczęście udało mi się go wprowadzić do środka. Zostały tylko schody.
-Wiesz.. Zawsze chciałem.. żebyś się tak.. mną zajmowała.. – wymamrotał
-Wejdźmy po prostu na górę, Ken.. – pociągnęłam go za ramię
-Wiesz, że nigdy nie przestałem cię kochać? – zdębiałam
Nic na to nie odpowiedziałam. Po prostu zaciągnęłam go na górę i wpakowałam do łóżka bliźniaków, wszyscy już spali. Postanowiłam, że też wrócę do siebie. Podeszłam do materaca. Kastiel zajmował całe łóżko. Delikatnie przesunęłam go i wsunęłam się pod kołdrę, a ten jakby podświadomie wiedział o mojej obecności, odwrócił się przodem i położył rękę na moim brzuchu.
-Kocham cię, głupku.. – pocałowałam go i odwróciłam się tyłem
Rano obudziłam się z głową na torsie Blacka. Wolę nie myśleć, w jakich jeszcze pozycjach spaliśmy.. Szybko przypomniałam sobie, że ktoś mógłby nas zobaczyć. Powoli wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Rozalia spała z Leo na jednym materacu. Violetta, Iris i Zuzanne zajęły drugi, a Alexy, Armin i Kentin trzeci. Kolejny materac był okupowany przez Lysandra i Nataniela. Wygląda na to, że tylko ja, oprócz Rozalii, spałam z chłopakiem. Dobrze, że nikt nie wstał wcześniej. Nie chciałabym, aby nas zobaczyli. Ukrywanie się wśród przyjaciół jest bardzo trudne.. Zerknęłam na telefon czerwonowłosego. Była jedenasta. Powinni się zaraz obudzić. Zeszłam po cichu na dół, do kuchni. Tak jak myślałam z jedzenia nic nie zostało, zaś z alkoholu.. no cóż, na pewno nie dla nich. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej masę jajek, które kupiłyśmy gdy tu jechałyśmy. Dobrze, że o tym pamiętałam, bo teraz nie mielibyśmy co jeść. Odpaliłam gaz, na który wstawiłam patelnie, a następnie masło. Gdy się już rozpuściło dodałam jajka, mleko i zaczęłam mieszać. Nabiał idealny na kaca! Nagle usłyszałam kroki. Odwróciłam się i ujrzałam Kastiela.
-Dzień dobry, kochanie.. – mruknął, kładąc ręce na moich biodrach
-Cześć pijaku.. – wróciłam do gotowania, jednak buntownik nie zdjął rąk
-Czemu od razu pijaku? – szepnął mi do ucha, chyba już się domyślił, że to mój słaby punkt
-Może dlatego, że wczoraj wszyscy się zataczaliście, co? – strząsnęłam jego ręce i wyłączyłam gaz, jajecznica była już gotowa
-Ale w nocy byłem grzeczny.. – obrócił mnie przodem do siebie
-Masz szczęście.. Gdybym się nie wyspała dostałbyś podwójnie.. – westchnęłam
-Co bym dostał? – uśmiechnął się zawadiacko
-To. – szturchnęłam go w tors
-I zobacz do czego doprowadziłaś.. – Kastiel zamaszyście przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować
-Hahaha mam was! – usłyszeliśmy czyjś głos
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!♥
Oto i ukazał się nowy rozdział z życia rozjuszonej nastolatki^^
 Dziękuję wszystkim, którzy to czytają i tym, co ze mną zostali :D
Ponadto wybiło nam już około 6350 wyświetleń!! <3
Powiem wam, że ten blog jak i cała jego historia mocno mnie zaskoczyły, dzięki wam trochę mnie to dokształciło. Jeszcze raz ogromnie wam dziękuję i mam nadzieję, że nadal będziecie obserwować postępy Alice :>
Buziaki ;***
                                  ~ Alice♥
PS mam nadzieję, że najnowszy rozdział zostanie opublikowany już z nowego sprzętu♥