sobota, 11 marca 2017

Rozdział 32

 „-Przeciwieństwa się przyciągają..
-Weź w końcu urośnij..”

    -Prędzej bym pomyślała, że sama musisz poprawić swoją ocenę.. – burknęła
-No widzisz.. cuda się zdarzają! – uśmiechnęłam się złośliwie
-Z czego jesteś najlepsza? – zaśmiała się pod nosem, tak jakby właśnie powiedziała coś niedorzecznego
-Wydaje mi się, że z polskiego. – poprawiłam swoją torbę
-Kim potrzebuje pomocy z polskiego. Idź do niej. – westchnęła
-Okej.. – od kiedy to ona tutaj rządzi?!
Podeszłam do stolika, przy którym siedziała czarnulka. Widać było, że się nad czymś głowiła..
-Hejka! – uśmiechnęłam się do niej
-Cześć mała! – odwzajemniła mój uśmiech – Z wszystkiego świetnie napisałam, oprócz z tego.. Wyobrażasz sobie?
-Nie można być świetnym we wszystkim. – powiedziałam, siadając obok
-Ty jakoś dałaś radę.. – jęknęła
Zaczęłam tłumaczyć jej materiał, którego nie rozumiała. Po kilkudziesięciu minutach powtarzania, tłumaczenia i odpowiadania na głupie pytania, udało nam się przygotować Kim do poprawek.
-Jesteś wielka! – powiedziała, po czym mnie ucałowała
-Cieszę się, że mogłam pomóc!
Zaśmiałam się i wyszłam z klasy.
-To było ciężkie, ale bardzo satysfakcjonujące! – westchnęłam sama do siebie
-Ali? Wszystko ok? – usłyszałam za sobą głos Rozy
-Tak. Czemu pytasz? – zaśmiałam się
-No.. przed chwilą gadałaś sama do siebie.. – uśmiechnęła się pobłażliwie
-A, to.. To normalne.. – mrugnęłam do niej – Co chcesz?
-Słuchaj, mam sprawę.. – westchnęła
-Jaką? – spojrzałam na nią zdziwiona
-Dasz moje zwolnienie z uczestnictwa, dyrce? – jej spojrzenie mnie o to wręcz błagało
-Jasne.. – wzięłam od niej kartkę
-Nie spytasz dlaczego? – zaśmiała się
-Wiesz.. Nie mam takiej potrzeby, sama nie lubię gdy się mnie o coś wypytuje.. – mruknęłam
-Dziękuję! Jesteś najlepsza. – przytuliła mnie mocno i pobiegła w stronę wyjścia
Wnioskuję, że poszła do Leo. Ta para jest naprawdę urocza.
-Zgadnij kto! – „ktoś” zasłonił mi oczy rękoma
-Alexy, wiem że to ty.. – zaśmiałam się
-No kurczę.. – zdjął ręce z mojej twarzy
-Co tu robisz? – zapytałam
-Pomyślałem, że jeśli mamy dzisiaj wolne to wyciągnę cię na zakupy.. – uśmiechnął się
-Armin nie chciał iść? – jęknęłam
-Przydadzą ci się nowe ciuchy! – westchnął
-Ale ja w moich czuję się bardzo dobrze! – złożyłam ręce na piersiach
-Nie odpuszczę.. – także złożył ręce na swoim torsie
-Dobra, wygrałeś.. – zrezygnowana udałam się w stronę wyjścia
Po chwili dogonił mnie niebieskowłosy i skierowaliśmy się do centrum.
-To.. opowiesz mi o tym? – odezwał się
-O czym? – spojrzałam na niego
-O twoim.. sorry, o waszym związku! A o czym innym?! – zaśmiał się
-Alexy! – czułam jak się czerwienię
-No co? Jestem twoim przyjacielem! – objął mnie ręką – No więc?
-Wbrew pozorom jest bardzo dobrze.. – byłam dumna z tego, że mogłam to powiedzieć
-Tylko tyle? – westchnął
-Przecudnie, romantycznie, bajecznie.. Wymieniać dalej? – uśmiechnęłam się kpiąco
-Pff.. – parsknął śmiechem – Chodź! – złapał mnie za rękę i wciągnął do jakiegoś butiku
Po godzinnym przebieraniu w ciuchach, Alexy stwierdził że nic mu nie pasuje, ale za to znalazł dla mnie kilkanaście rodzai sukienek, spodni i bluzek. Pokornie wszystko przymierzyłam, po czym „wspólnie” ustaliliśmy że najlepiej wyglądam w krótkim, dżinsowym topie oraz w ciemnych, przetartych spodniach. Po wszystkim poszliśmy do kasy, przy której wbrew moim podejrzeniom zapłaciliśmy stosunkowo mało. Gdy wyszliśmy ze sklepu Jenkins zaproponował mi odprowadzenie do domu.
-Idziesz prosto do domu czy.. – uśmiechnął się
-Wpadnę jeszcze do Blacka.. – ucięłam, a jego brwi nieznacznie się poruszyły
Całą drogę szliśmy rozmawiając praktycznie o wszystkim i o wszystkich. W końcu znaleźliśmy się pod moim domem. Pożegnałam się z niebieskowłosym i weszłam po cichu do domu, by odłożyć siatki. Po paru sekundach znów byłam na dworze.
Przeszłam przez ulicę i zapukałam w ciemne drzwi wejściowe buntownika, które po dłuższej chwili zamaszyście się otworzyły, a moim oczom ukazał się półnagi Black.
-Kogo ja tu widzę.. – oparł się o futrynę i uśmiechnął zawadiacko
-Dziewczynę, której jest zimno i chce wejść do środka.. – zaśmiałam się
Black utorował mi przejście oraz zamknął za nami drzwi.
-Byłaś w szkole? – przyciągnął mnie do siebie łapiąc za talię
-Tak, w odróżnieniu od ciebie, ja dbam o swoją przyszłość.. – mruknęłam
-Przecież nie było lekcji.. – uśmiechnął się – Nie miałbym co tam robić..
-Super.. Siedziałeś sobie tutaj podczas gdy ja się męczyłam ucząc innych. – westchnęłam
-Ty? Uczyłaś? – zaśmiał się
-Dostałam szósteczkę, frajerze! – wyrwałam się z jego objęć i uciekłam na górę
Po chwili zjawił się czerwonowłosy.
-Jak mnie nazwałaś?! – posłał mi złowrogie spojrzenie
-F-R-A-J-E-R! – przeliterowałam – W dodatku bez koszulki!
-Co za..! – w sekundę znalazłam się na łóżku, przygnieciona jego ciężarem
-Złaź ze mnie! – nie mogłam powstrzymać śmiechu
-Musisz mnie przekonać, frajerko! – odparł, przyciskając mnie do materaca
-Emm.. Posprzątam ci w garażu! – Black zaczął mnie łaskotać
-Mój garaż jest po drugiej stronie miasta! – zaśmiał się
-Trudno.. – westchnęłam
-Robisz mi kolację.. – mruknął, zostawiając mnie w spokoju
-Pff.. Nie ma opcji.. – mrugnęłam do niego – W sumie.. To co dzisiaj robiłeś?
-Spałem, jadłem, grałem.. Typowe męskie rzeczy.. – oparł się o łóżko, nie spuszczając ze mnie wzroku
-Wolę nie wiedzieć czym są twoje „męskie” rzeczy.. – chłopak uniósł brew
-Takie rzeczy nie są dla ciebie, dziewczynko.. – zlustrował mnie wzrokiem, po czym posłał mi kpiące spojrzenie.
Nienawidzę go.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział 31

 „Masz magnez do przyciągania kłopotów..”

    -Wypełniłeś formularz? – zapytałam, spacerując u jego boku
-Ta.. Nie chce brać w tym udziału, ale stara zagroziła że wywali mnie z tej budy.. – westchnął
-Zawsze mogę być w parze z kimś innym.. – spojrzałam na niego niewinnie
-Nikt by z tobą nie wytrzymał.. – parsknął śmiechem
-Pff..– uśmiechnęłam się – Odprowadzisz mnie?
-Jakbyś nie zauważyła, jestem na to skazany.. Moja droga do domu jest w 99% taka sama jak twoja.. – westchnął
-Nie to nie.. – zawołałam owczarka i wyprzedziłam buntownika
-Ktoś tu się buntuje.. – zaraz znalazł się obok mnie.. czemu mam takie krótkie nogi?
-Niezbyt. Zawsze taka byłam.. – odpyskowałam mu
-Wiem. Od początku wiedziałem.. – urwał i uśmiechnął się sam do siebie, tak jakby właśnie przywołał nasze pierwsze wspólne wspomnienia..
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? – złapałam go za rękę
-Tak.. Zdenerwowałaś wtedy, wielmożnego pana gospodarza.. – zaśmiał się
-To byłeś ty! – wskazałam na niego oskarżycielsko
-Nie masz dowodów.. – uśmiechnął się zawadiacko
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale w mgnieniu oka znaleźliśmy się pod naszymi domami.
-Dobranoc.. – zbliżyłam się do niego
-Dobranoc.. – pocałował mnie w czoło
Skierowałam się do drzwi. Black poczekał jeszcze chwilę, jakby chciał się upewnić, że na pewno tam dotarłam.. Wpuściłam Zolę i weszłam do salonu, gdzie siedzieli Victoria i Mike.
-Hejka.. – przywitałam się z nimi – Mam formularz do podpisania..
-Odnośnie czego? – zapytała blondynka
-Szkoła organizuje bieg na orientację. Wszystko wypełniłam, musisz tylko podpisać.. – uśmiechnęłam się
-Daj mi to.. – zabrała ode mnie kartkę, po czym złożyła na niej swój podpis
-Coś się stało? – byli trochę spięci
-Nic takiego.. Za dużo roboty.. – mrugnął do mnie Michael
Postanowiłam, że wrócę już do siebie. Pożegnałam się z parką, wzięłam arkusz i poszłam na górę. Spakowałam torbę, do której włożyłam formularz i zajęłam się wieczorną toaletą. Gdy już się umyłam oraz przebrałam, wskoczyłam pod ciepłą pościel. Zaraz zjawiła się Zola, a ja w całkowitym spokoju oddałam się w objęcia Morfeusza.
    Obudziłam się dziesięć minut przed budzikiem. Niechętnie wstałam z łóżka i jak co dzień udałam się do toalety. Potem zeszłam na dół, na śniadanie. Oczywiście w domu już nikogo nie było. Nie wiem co im się dzieje, ale od paru dni są jacyś dziwni.. no nic. Zrobiłam sobie kanapkę i wypiłam sok pomarańczowy, który stał w kuchni. Wróciłam na górę, przebrałam się, wzięłam torbę i postanowiłam, pójść wcześniej do szkoły. Nie chciało mi się jakoś siedzieć w domu.. Ucałowałam śpiącego jeszcze owczarka, po czym zakluczyłam dom. Podłączyłam słuchawki do telefonu i w stanie błogiego odprężenia udałam się do budy. Po chwili stałam już pod bramą. Spojrzałam na zegarek. Świetnie, jestem półgodziny przed czasem.. Weszłam do środka i od razu na kogoś wpadłam.
-Och, najmocniej pana przepraszam.. – powiedziałam, gdy zobaczyłam że to nie kto inny, niż pan Farazowski
-Nie, to ja przepraszam. W związku z tym biegiem mam wiele rzeczy na głowie. – uśmiechnął się – A ty? Czemu jesteś tak wcześnie w szkole?
-Jakoś nie mogłam wysiedzieć w domu.. – uśmiechnęłam się do niego
-Możesz iść oddać formularz, będziesz miała to już z głowy.. – odwzajemnił mój uśmiech – Pan Borys powinien być w którejś z sal..
-Dziękuję, do widzenia! – powiedziałam, po czym poszłam dalej
Pomyślałam, iż nie mam nic innego do roboty, więc pójdę poszukać pana Borysa. Zajrzałam do sal, ale nie znalazłam go tam. Postanowiłam zajrzeć do pokoju gospodarzy. Okazało się, że przebywa tam Nataniel.
-Och, Alice.. Co ty tutaj robisz? – był wyraźnie zaskoczony moją obecnością
-Nie mogłam usiedzieć w domu.. – zaśmiałam się w duchu, bo nigdy nie podejrzewałabym o to samej siebie
-Coś się stało? – usłyszałam głos blondyna
-Szukam tego nowego nauczyciela.. Borysa! Widziałeś go może? – uśmiechnęłam się
-Wydaje mi się, że może być w Sali gimnastycznej.. w końcu to nauczyciel wuefu.. – odwzajemnił mój uśmiech
-Dzięki! – machnęłam ręką i wyszłam z pokoju
Szybkim krokiem udałam się do wskazanego miejsca. Tam znalazłam tego, kogo szukałam.
-D-Dzień dobry! – przywitałam się grzecznie
-Witaj panienko! – spojrzałam na niego, był bardzo podobny do Adama albo to raczej Adam był bardzo podobny do niego.. – Przyszłaś zatwierdzić swoje uczestnictwo w biegu?
-Tak… – powiedziałam podając mu formularz, wygląda na sympatycznego..
-Przepraszam, ale nie mam twojej opłaty za uczestnictwo w biegu. – westchnął
-Ach, musiałam o tym zapomnieć.. Ile jestem winna? – uśmiechnęłam się
-50$. Dzięki temu będziemy mogli opłacić nagrody i uzbierać na pewne wydarzenie.. – skubany, umiał dotrzymać tajemnicę..
-Proszę.. – podałam mu pieniądze
-Dobrze.. Panienka Alice Courtney. Oddała formularz. Zapłaciła. A kim jest ten szczęściarz, który będzie z panią uczestniczyć? – uśmiechnął się ciepło
-Kastiel Black.. – odpowiedziałam podekscytowana
-Okej, wszystko zanotowałem. Nic więcej nie potrzebuję.. – podał mi rękę
-Dziękuję.. – uścisnęłam jego dłoń
Wyszłam z pomieszczenia. Na dziedzińcu złapała mnie pani Dyrektor.
-Witaj, Alice. Sprawdziłaś wyniki testu? – uśmiechnęła się przyjemnie
-Tak, sprawdziłam. Miałam wszystko dobrze. – od razu zrobiło mi się cieplej w środku
-Gratulacje! Jeśli możesz idź później do klasy, gdzie czekają inni uczniowie. Pomożesz im trochę. – chyba Max miał rację, co do moich znajomości..
-To znaczy, że dzisiaj też nie będzie lekcji? – zapytałam
-Nauczyciele są zbyt zajęci.. Ale cieszy mnie to, że lubisz naukę! – mrugnęła do mnie i odeszła
Kastiel na pewno się ucieszy z wolnego dnia.. Nagle usłyszałam dzwonek na lekcje. Dziwne, że nikogo jeszcze nie spotkałam. Ale w sumie to, nie miałam czasu na rozglądanie się.. Postanowiłam, udać się do Sali A.
Weszłam do środka szkoły i skierowałam się do klasy. Na korytarzu było już pusto. Ciekawe kiedy zdążyli ogłosić dzień wolny.. Delikatnie otworzyłam drzwi, zza których wydobywał się ogromny hałas. Stanęłam w progu. Tak, jak myślałam była tu masa ”uczących się” uczniów .
-Co ty tutaj robisz? – ujrzałam przed sobą blond żmiję
-Dyrektorka poprosiła mnie, żebym pomogła innym uczniom w nauce.. – odpowiedziałam natychmiastowo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

anime school high nom fleet

niedziela, 5 marca 2017

Rozdział XXX

 „Każdy popełnia błędy, ale nie każdy potrafi je dostrzec.. Najważniejsze to próbować je naprawić i nigdy nie powtarzać.”

  Spojrzałam na listy i wyszukałam swoje nazwisko..
*Alice Courtney – max. Ilość punktów*
Gdy to zobaczyłam, myślałam że krzyknę ze szczęścia. A jednak opłacało się przyjść na sprawdzian z gorączką! Nie mogę się doczekać, aż zobaczę minę Kastiela, gdy mu o tym powiem. Mam nadzieję, że nie jest na mnie zły.. Dobra, teraz mogę iść do domu, tylko najpierw muszę pójść do Nataniela po zwolnienie.. Wyszłam z klasy i udałam się do pokoju gospodarzy. Chill wypisywał akurat komuś zwolnienie. Gdy mnie zobaczył machnął zachęcająco ręką.
-Hej.. – uśmiechnął się.
-Cześć.. Widzę, że masz niezły młyn.. – zaśmiałam się.
-Tak.. Wszyscy się cieszą z wcześniejszego powrotu do domu.. Czekaj, zaraz wypiszę ci twoje zwolnienie.. – wziął jakąś kartkę i zaczął po niej pisać. – Proszę.
-Dzięki Nat! – przytuliłam go.
-Nie ma sprawy.. a jak ci poszedł sprawdzian? – uśmiechnął się ciepło.
-Mam maksymalną ilość punktów! – nie mogłam przestać się cieszyć.
-Gratulacje! Ale nadal uważam, że to było nie rozsądne.. – westchnął.
-Tak, tak.. Wiem, no ale wszystko dobrze się skończyło! Miłego dnia! – pożegnałam się z nim i wyszłam ze szkoły.
Postanowiłam, że wrócę już do domu. Może później wpadnę do Kastiela.. Po około 10 minutach byłam już w mieszkaniu. Nikogo w nim nie zastałam, więc po prostu poszłam do swojego pokoju. Przywitałam się ze śpiącym na moim łóżku owczarkiem i położyłam się obok. Nie miałam co robić, więc pomyślałam że pójdę sobie pobiegać, przy okazji wyprowadzę Zolę. Przebrałam się w legginsy, bluzę i sportowe buty. Wzięłam z biurka słuchawki oraz telefon, po czym obudziłam suczkę i nałożyłam jej smycz. Wyszłyśmy z mieszkania i pobiegłyśmy w stronę parku. Robiłam już któreś okrążenie, podczas gdy ona szalała z radości. Pewnie dawno tak nie biegała.. Przystopowałam i zaczęłam się z nią bawić. Po chwili usłyszałam za sobą czyiś głos.
-Co taka ładna dziewczyna robi sama w parku? – natychmiast się odwróciłam, moim oczom ukazał się pewien wysoki brunet.
-Dziękuję, ale nie jestem sama.. – odpowiedziałam prostując się.
-Widzę.. – uśmiechnął się do mojego psa. – Jak się nazywasz?
-Alice, a ty? – wyglądał na bardzo miłego.
-Jestem Adam.. – podałam mu rękę, ten złożył na niej swój pocałunek. – Gdzie chodzisz do liceum?
-Emm.. Do Słodkiego Amorisa – czułam się trochę niezręcznie.
-Szkoda, że to daleko ode mnie. – mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się, był całkiem zabawny.
-Nie widziałem cię tu wcześniej.. – uniósł lekko brew.
-Mieszkam tu od niedawna.. – wspomniałam.
-Ach, tak? Ja też nie jestem stąd. Mieszkam na Hawajach. Przyjechałem odwiedzić swoją rodzinę.. – rozejrzał się dookoła. – Słyszałem, że jest tu niedaleko plaża, ale niestety nie ma fal. Liczyłem na jakąś rozrywkę.. – westchnął.
-Nie wyglądasz na hawajczyka. – uśmiechnęłam się.
-Przeprowadziłem się tam jakiś czas temu.. – odwzajemnił uśmiech.
-A kogo tu masz? W sensie z rodziny.. – zapytałam.
-Przyjechałem do swojego wujka. Zaczął pracę w tutejszym liceum.. – chwileczkę.. – Nazywa się Borys. Typowy amant i z wyglądu i z zachowania.
Jesteś do niego bardzo podobny…
-Chyba wiem o kogo chodzi.. – zamyśliłam się.
-Przejdziemy się? – zapytał.
-Ehh.. Nie dzięki, może innym razem.. – czułam się dziwnie skrępowana.
-No weź! Chyba już się nabiegałaś, co? – zaśmiał się.
-Nie.. Ale dziękuję.. – spojrzałam na niego, nie wyglądał na kogoś, kto tak łatwo odpuszcza.
-Jesteś urocza.. – udawał, że nic nie powiedziałam i złapał mnie za rękę.
-Nie dotykaj jej. – usłyszałam za sobą głos Blacka.
-K-Kastiel? – byłam bardzo zdziwiona jego obecnością.
-Kim ty jesteś? – brunet spojrzał się na niego pytająco.
-To mój chłopak. – spojrzałam na hawajczyka.
-Sorry, nie wiedziałem. – natychmiastowo puścił moją dłoń.
-Nie obchodzi  mnie to.– teraz to on ją chwycił.
-Rozumiem. Już spadam. – uśmiechnął się do mnie. – Do zobaczenia, Alice.. – pożegnał się i odszedł.
-Co to miało być?! Dajesz się bajerować byle komu? – dawno się tak nie wkurzył..
-Uspokój się bohaterze... – zaśmiałam się.
-Cholera, to niemożliwe. Ty jesteś niemożliwa. – chyba się trochę rozchmurzył.
-Taką dziewczynę sobie wybrałeś. Jeszcze nie jest za późno. – mrugnęłam do niego.
-Masz magnez do przyciągania kłopotów, zołzo.. – spojrzał na mnie poważnie.
-Na szczęście zawsze jesteś moim wybawicielem.. – parsknęłam śmiechem, podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. – To chyba przeznaczenie, nie?
-Pff.. – uśmiechnął się, po czym mnie pocałował. – Tak właściwie to co tu robiłaś?
-Poszłam pobiegać z Zolą.. – rozejrzałam się dookoła, owczarek bawił się z Demonem. – A ty chyba jesteś na spacerze, hmm?
-Tsa.. – złapał mnie za rękę.
-Nie jesteś już zły? – spojrzałam mu w oczy.
-Nie umiem się na ciebie długo gniewać... – zamyślił się. – Jednak nie mogę zrozumieć o co ci chodzi.
-Z czym? – zaczęliśmy spacerować.
-Z twoim byłym. Zachowujesz się, jak gdyby nigdy nic! I w dodatku każesz Lysandrowi mnie od niego odciągać.. – widać, że mu się to nie spodobało.
-Przepraszam.. – stanęłam przed nim. – Ciężko to zrozumieć, zwłaszcza po tym wszystkim co mi zrobił, ale ja naprawdę chce się uporać z przeszłością.. Poza tym, on się zmienił.
-Tacy ludzie się nie zmieniają, Alice.. – westchnął.
-Ale zawsze trzeba dać drugą szansę.. – złapałam go za rękę.
-Nie chcę, żebyś się z nim spotykała. – spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie będę cię słuchać. – jęknęłam. – Myślę, że przemyślał to, co zrobił.
-Kim ty jesteś? – uśmiechnął się zawadiacko.
-Że co? – zaśmiałam się.
-Tylko ty potrafisz wybaczać takie rzeczy.. Kompletne przeciwieństwo mnie.. – spojrzał mi w oczy.
-Przeciwieństwa się przyciągają.. – położyłam mu moje ręce na torsie.
-Weź w końcu urośnij.. – zaśmiał się, po czym mnie podniósł i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 love hug love gif cute gif couple gif