sobota, 11 marca 2017

Rozdział 31

 „Masz magnez do przyciągania kłopotów..”

    -Wypełniłeś formularz? – zapytałam, spacerując u jego boku
-Ta.. Nie chce brać w tym udziału, ale stara zagroziła że wywali mnie z tej budy.. – westchnął
-Zawsze mogę być w parze z kimś innym.. – spojrzałam na niego niewinnie
-Nikt by z tobą nie wytrzymał.. – parsknął śmiechem
-Pff..– uśmiechnęłam się – Odprowadzisz mnie?
-Jakbyś nie zauważyła, jestem na to skazany.. Moja droga do domu jest w 99% taka sama jak twoja.. – westchnął
-Nie to nie.. – zawołałam owczarka i wyprzedziłam buntownika
-Ktoś tu się buntuje.. – zaraz znalazł się obok mnie.. czemu mam takie krótkie nogi?
-Niezbyt. Zawsze taka byłam.. – odpyskowałam mu
-Wiem. Od początku wiedziałem.. – urwał i uśmiechnął się sam do siebie, tak jakby właśnie przywołał nasze pierwsze wspólne wspomnienia..
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? – złapałam go za rękę
-Tak.. Zdenerwowałaś wtedy, wielmożnego pana gospodarza.. – zaśmiał się
-To byłeś ty! – wskazałam na niego oskarżycielsko
-Nie masz dowodów.. – uśmiechnął się zawadiacko
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale w mgnieniu oka znaleźliśmy się pod naszymi domami.
-Dobranoc.. – zbliżyłam się do niego
-Dobranoc.. – pocałował mnie w czoło
Skierowałam się do drzwi. Black poczekał jeszcze chwilę, jakby chciał się upewnić, że na pewno tam dotarłam.. Wpuściłam Zolę i weszłam do salonu, gdzie siedzieli Victoria i Mike.
-Hejka.. – przywitałam się z nimi – Mam formularz do podpisania..
-Odnośnie czego? – zapytała blondynka
-Szkoła organizuje bieg na orientację. Wszystko wypełniłam, musisz tylko podpisać.. – uśmiechnęłam się
-Daj mi to.. – zabrała ode mnie kartkę, po czym złożyła na niej swój podpis
-Coś się stało? – byli trochę spięci
-Nic takiego.. Za dużo roboty.. – mrugnął do mnie Michael
Postanowiłam, że wrócę już do siebie. Pożegnałam się z parką, wzięłam arkusz i poszłam na górę. Spakowałam torbę, do której włożyłam formularz i zajęłam się wieczorną toaletą. Gdy już się umyłam oraz przebrałam, wskoczyłam pod ciepłą pościel. Zaraz zjawiła się Zola, a ja w całkowitym spokoju oddałam się w objęcia Morfeusza.
    Obudziłam się dziesięć minut przed budzikiem. Niechętnie wstałam z łóżka i jak co dzień udałam się do toalety. Potem zeszłam na dół, na śniadanie. Oczywiście w domu już nikogo nie było. Nie wiem co im się dzieje, ale od paru dni są jacyś dziwni.. no nic. Zrobiłam sobie kanapkę i wypiłam sok pomarańczowy, który stał w kuchni. Wróciłam na górę, przebrałam się, wzięłam torbę i postanowiłam, pójść wcześniej do szkoły. Nie chciało mi się jakoś siedzieć w domu.. Ucałowałam śpiącego jeszcze owczarka, po czym zakluczyłam dom. Podłączyłam słuchawki do telefonu i w stanie błogiego odprężenia udałam się do budy. Po chwili stałam już pod bramą. Spojrzałam na zegarek. Świetnie, jestem półgodziny przed czasem.. Weszłam do środka i od razu na kogoś wpadłam.
-Och, najmocniej pana przepraszam.. – powiedziałam, gdy zobaczyłam że to nie kto inny, niż pan Farazowski
-Nie, to ja przepraszam. W związku z tym biegiem mam wiele rzeczy na głowie. – uśmiechnął się – A ty? Czemu jesteś tak wcześnie w szkole?
-Jakoś nie mogłam wysiedzieć w domu.. – uśmiechnęłam się do niego
-Możesz iść oddać formularz, będziesz miała to już z głowy.. – odwzajemnił mój uśmiech – Pan Borys powinien być w którejś z sal..
-Dziękuję, do widzenia! – powiedziałam, po czym poszłam dalej
Pomyślałam, iż nie mam nic innego do roboty, więc pójdę poszukać pana Borysa. Zajrzałam do sal, ale nie znalazłam go tam. Postanowiłam zajrzeć do pokoju gospodarzy. Okazało się, że przebywa tam Nataniel.
-Och, Alice.. Co ty tutaj robisz? – był wyraźnie zaskoczony moją obecnością
-Nie mogłam usiedzieć w domu.. – zaśmiałam się w duchu, bo nigdy nie podejrzewałabym o to samej siebie
-Coś się stało? – usłyszałam głos blondyna
-Szukam tego nowego nauczyciela.. Borysa! Widziałeś go może? – uśmiechnęłam się
-Wydaje mi się, że może być w Sali gimnastycznej.. w końcu to nauczyciel wuefu.. – odwzajemnił mój uśmiech
-Dzięki! – machnęłam ręką i wyszłam z pokoju
Szybkim krokiem udałam się do wskazanego miejsca. Tam znalazłam tego, kogo szukałam.
-D-Dzień dobry! – przywitałam się grzecznie
-Witaj panienko! – spojrzałam na niego, był bardzo podobny do Adama albo to raczej Adam był bardzo podobny do niego.. – Przyszłaś zatwierdzić swoje uczestnictwo w biegu?
-Tak… – powiedziałam podając mu formularz, wygląda na sympatycznego..
-Przepraszam, ale nie mam twojej opłaty za uczestnictwo w biegu. – westchnął
-Ach, musiałam o tym zapomnieć.. Ile jestem winna? – uśmiechnęłam się
-50$. Dzięki temu będziemy mogli opłacić nagrody i uzbierać na pewne wydarzenie.. – skubany, umiał dotrzymać tajemnicę..
-Proszę.. – podałam mu pieniądze
-Dobrze.. Panienka Alice Courtney. Oddała formularz. Zapłaciła. A kim jest ten szczęściarz, który będzie z panią uczestniczyć? – uśmiechnął się ciepło
-Kastiel Black.. – odpowiedziałam podekscytowana
-Okej, wszystko zanotowałem. Nic więcej nie potrzebuję.. – podał mi rękę
-Dziękuję.. – uścisnęłam jego dłoń
Wyszłam z pomieszczenia. Na dziedzińcu złapała mnie pani Dyrektor.
-Witaj, Alice. Sprawdziłaś wyniki testu? – uśmiechnęła się przyjemnie
-Tak, sprawdziłam. Miałam wszystko dobrze. – od razu zrobiło mi się cieplej w środku
-Gratulacje! Jeśli możesz idź później do klasy, gdzie czekają inni uczniowie. Pomożesz im trochę. – chyba Max miał rację, co do moich znajomości..
-To znaczy, że dzisiaj też nie będzie lekcji? – zapytałam
-Nauczyciele są zbyt zajęci.. Ale cieszy mnie to, że lubisz naukę! – mrugnęła do mnie i odeszła
Kastiel na pewno się ucieszy z wolnego dnia.. Nagle usłyszałam dzwonek na lekcje. Dziwne, że nikogo jeszcze nie spotkałam. Ale w sumie to, nie miałam czasu na rozglądanie się.. Postanowiłam, udać się do Sali A.
Weszłam do środka szkoły i skierowałam się do klasy. Na korytarzu było już pusto. Ciekawe kiedy zdążyli ogłosić dzień wolny.. Delikatnie otworzyłam drzwi, zza których wydobywał się ogromny hałas. Stanęłam w progu. Tak, jak myślałam była tu masa ”uczących się” uczniów .
-Co ty tutaj robisz? – ujrzałam przed sobą blond żmiję
-Dyrektorka poprosiła mnie, żebym pomogła innym uczniom w nauce.. – odpowiedziałam natychmiastowo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

anime school high nom fleet

2 komentarze:

  1. A niech się blondi smaży w piekle, hihi. Czemu ona jeszcze żyje? XD

    Mam taki mały fetysz. Mianowicie uwielbiam uśmiercanie postaci. Tak jakoś ciekawiej jest xD. Polecam ten trik – uśmiercenie Amber to dopiero zabawa.

    Nie no, żartuję, żartuję (nie, nie, nie xD). Rozdział super i w ogóle tak mega fajnie, że twoje rozdziały nadal są ciekawe, gdzie większość autorek często zanudza im dalej brnie, albo wymyśla coś na siłę.

    Atencyjny wniosek:
    Jesteś idealna ^^.

    Miłego, dużo weny, czasu i pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuję XD♥ Teraz akcja będzie się bardziej skupiała na motywie biegu. Później.. mam coś jeszcze ;)))
      Dzięki za przeczytanie i w ogóle za wszystko! <3
      Miłego dnia/nocy ;*

      Usuń