niedziela, 11 września 2016

Rozdział XI

nie martw się, po ślubie będziesz już sama nosiła talerze”
            -Mam dla ciebie pewną propozycje.. – co on znowu kombinował?
-Mam nadzieję, że nie matrymonialną.. – chłopak tylko się zaśmiał
-Wiesz o tym, że ja, Armin i Lysander mamy zespół, prawda? – on chyba nie myśli, że..
-No wiem.. – powiedziałam, jednocześnie odnosząc talerze do kuchni
-A wiesz, że chętnie przyjęlibyśmy jakąś śliczną wokalistkę? – podszedł i złapał mnie w talii
-Nie ma mowy, Black. Nie występuję przed publicznością.. – spojrzałam mu w te jego czekoladowe oczy
-Przecież chodziłaś do muzycznej. Musiałaś występować przed ludźmi..
-Ale to nie to samo! Tamtych znałam, a tutaj.. – chłopak złapał mój podbródek. Jednocześnie pragnęłam go odsunąć i pocałować.. Co to ma być?!
-Tutaj będę ja, Rozalia, Armin, Lysander.. Wszyscy twoi przyjaciele. – gdy to mówił, jego głos był pełen czułości i troski
-Nie wiem.. Daj mi się zastanowić – spuściłam wzrok na podłogę
-Okej – potargał mnie po głowie, rozchmurzyłam się
-A ta miska to ma tutaj stać? – pokazał palcem na mopa, udawał królewnę!
-Możesz ją zabrać – machnęłam ręką, ja również zaczęłam udawać księżniczkę
-Jak rozkażesz, moja pani.. – oboje w tym samym momencie wybuchnęliśmy śmiechem. Kastiel poszedł umyć moje byłe narzędzia pracy, podczas gdy ja pognałam do jego pokoju.
Muszę zadzwonić do Victorii, na pewno się niepokoi. Swoją drogą.. nadal nie wiem co się wczoraj wydarzyło. Muszę go o to zapytać. Mój telefon leżał w torebce, przy łóżku. Wyjęłam go i wykręciłam do mojej siostry..
-Alice, gdzie ty do cholery jesteś?! – moje uszy eksplodowały
-Jestem u Kastiela. Tam, gdzie była impreza.. To niedaleko nas..
-Czemu nie wróciłaś do domu?! – i co ja mam teraz powiedzieć?
-N-nie wiem.. ale serio wszystko jest okej. Niedługo będę. Kocham cię
-Też cię kocham.. głupia pizdo. – musiałam ją nieźle wystraszyć..
Odłożyłam słuchawkę i opadłam na łóżko. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi.
-Co robisz? – czerwonowłosy położył się obok mnie
-Leżę. Dostałam mega opierdol za to, że nie wróciłam do domu.. – Kastiel się nagle zamyślił
-Halo.. Ziemia do Kastiela! – machnęłam mu ręką przed twarzą
-Co ty robisz? – zaczął się śmiać i złapał moją rękę
-Zamyśliłeś się, czy coś.. – przypomniałam sobie, że miałam się go spytać o imprezę – Czy coś się wczoraj stało?
-…– znowu spoważniał
-Kastiel, powiedz mi – ukrywał coś
-Po co ty do cholery rozmawiałaś z tym Dake’m?!
-O czym ty mówisz?! – teraz sobie przypomniałam różne, nic nie znaczące urywki wspomnień
-On jest kurwa niebezpieczny, rozumiesz?! W-wczoraj dosypał ci jakieś prochy do drinka.. – nagle wszystko mi się przypomniało. Dake. Jego kolega. I drink, po którym źle się czułam. Zaprowadzili mnie do jakiegoś pokoju i.. to tyle.
-Co się tam stało, Black?! – byłam coraz bardziej roztrzęsiona..
-On.. on chciał cię w-wykorzystać.. – Kastiel zaczął mi wszystko opowiadać, nigdy nie widziałam go w takim stanie – ..g-gdybym wbiegł później do tego pokoju.. Alice, ja tak strasznie się bałem.. – wtuliłam się w niego, nie chciałam, żeby przeżywał to wszystko od początku. On, martwił się o mnie.. Był gotów zabić tamtego gościa, podczas gdy ja byłam nieprzytomna.. Gdyby nie on j-ja..
-N-nie.. to już przeszłość. Słyszysz Kastiel? To już przeszłość. Nie waż mi się obwiniać, bo to dzięki tobie tu jestem.. – objęłam jego twarz rękami i pocałowałam w nos – Dziękuję..
-Jesteś niesamowita. To ja powinienem teraz pocieszać ciebie, a nie na odwrót.. jak ty to robisz? – nakrył moje ręce swoimi
-Nie wiem.. – naprawdę nie wiedziałam.. niby to dotyczyło mnie, ale jakoś się z tym nie utożsamiałam, wiedziałam tylko, że dzięki niemu tu teraz siedzę. – ..ale wiem, że na pewno przegrasz wojnę na poduszki!  – powiedziałam to, po czym wzięłam jakiegoś jaśka i zadałam mu cios w twarz. Nie lubię smutnych sytuacji..
-Osz ty mała..! – Black też sięgnął po broń.
Oberwałam w głowę, więc stanęłam na łóżku z myślą, że teraz będę miała przewagę. Niestety, gdy tylko ponownie walnęłam go poduszką, ten podciął mi nogi tak, że z powrotem wylądowałam na łóżku.


Wykorzystał moment i usiadł na mnie, by po chwili zacząć bezlitośnie łaskotać.
-Stop, haha Kastiel! Hahaha proszę cię! – czerwonowłosy udawał, że nie słyszy
-Że niby ja miałem przegrać?! Nigdy w życiu!
-Proszę, proszę, proszę! – nie mogłam już wytrzymać
-A co za to dostanę? – przestał na chwilę i posłał mi diaboliczny uśmieszek
-Co za materialista! – udałam obrażoną
-To się nazywa interes, Alice – uśmiechnął się – To jak będzie? – znowu zaczął mnie łaskotać
-Dobrze już, zrobię wszystko! – nienawidziłam łaskotek, odbierały mi honor
-Wszystko? – spojrzał się na mnie kpiąco – Ale tak naprawdę wszystko?
-Oprócz rzeczy niemoralnych, to tak! – mrugnęłam do niego, ten się tylko zaśmiał
-Chcę masaż.
-Hahaha coo? – byłam przygotowana na jakiś żarcik i już szykowałam ripostę, a on mi tu wylatuje z masażem.. no cóż..
-To co słyszałaś! No już, nie będę długo czekał! – czerwonowłosy zdjął swoją bluzkę i położył się na brzuchu. Co jak co, ale umięśniony to on był hihi.
PERSPEKTYWA KASTIELA
            -To co słyszałaś! No już, nie będę długo czekał! – zdjąłem swoją bluzkę i ułożyłem się wygodnie na brzuchu
Brunetka po chwili usiadła na mnie i rozpoczęła swój masaż. Jak na taką niedorajdę, masowała bardzo dobrze. W sumie to były dwie opcje. Albo świetnie masowała albo po prostu wystarczyła mi jej obecność..
-Znowu cię odkryłem! – powiedziałem, odwracając się na plecy
-C-co? – o-oł.. nasza Alice chyba się zawstydziła, takim obrotem spraw
-No.. odkryłem już, że dobrze gotujesz i sprzątasz.. – zacząłem wyliczać na palcach – ..oraz to, że jesteś świetnym muzykiem i wokalistką. Teraz jeszcze doszła ci opcja masażystki! – mrugnąłem do niej i uniosłem w górę piąty palec
-Chyba sobie żartujesz! To był ostatni raz, kiedy cię masuje.. – szturchnęła mnie w klatkę piersiową
-J-ja.. umieram! – świetnie odegrałem swoją rolę Fon Kostryna
-Nie myśl sobie, że zrobię ci sztuczne oddychanie.. – zaśmiała się Courtney
-Po prostu ze mnie zejdź.. – szepnąłem, jakbym nie mógł oddychać
-Świnia! – powiedziała schodząc ze mnie i kładąc się na brzuchu
-Często to słyszę.. – ja również zatopiłem twarz w poduszkach, które o dziwo pachniały malinami, tak jak jej włosy
Teraz można było słyszeć już tylko nasze oddechy. Czułem się wspaniale, mając świadomość, że zbliżyliśmy się do siebie. Mogę ją nazwać moją przyjaciółką.. chociaż trochę dziwnie to brzmi, gdyż dotychczas moimi jedynymi przyjaciółmi byli Lysander, Leo i Rozalia.. Komuś tam na górze dziękuję za to, że ta dziewczyna pojawiła się w moim życiu. Cieszę się, że to właśnie ją spotkałem..
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heloł!♦
Rozdział XI zwarty i gotowy^^ 
Dajcie znać czy chcecie ujrzeć dzisiaj XII (o.-), bo mogę wstawić dwa :*
Komentujcie♥ Buziaki *.*
                                                       ~ Alice♥

4 komentarze:

  1. Chętnie ujrzę dzisiaj również 12 rozdział ;D rozdział świetny, widać, że Alice się nie chce wracać do domu xD miłego dnia i dużo weny, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo♥ Alice chyba się przywiązuje do Kazika^^ Również pozdrawiam♦ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeej ^^
    Ale zajebisty rozdział i ta scenka z pocieszaniem Kazika
    SŁODYCZ *.* hehe
    Mam nadzieję że wstawisz 12 rozdział jak najszybciej :)
    Pozdrawiam , czekam na więcej i weny życzę :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaraz ukaże się nowy rozdział♥ Dzięki za wszystko^^ Buziaki♥♥

      Usuń