niedziela, 23 października 2016

Czerwony Rozdział XXI



PERSPEKTYWA KASTIELA
Chciałabym, aby już siedział przy mnie, żartował, dokuczał i kochał..
            Spojrzałem na zegarek. Była już dziesiąta. Ze zniecierpliwieniem czekałem na koniec lekcji. Teraz miałem historię z Farazowskim. Chcąc nie chcąc, bez wkurzającej Courtney lekcje nie są już takie zabawne. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się wczoraj stało. Nadal czuję smak jej malinowej szminki.. Tym bardziej nie mogę się doczekać tego cholernego wyjazdu! A trafiłem na drugi kurs.. Moje rozmyślania przerwał dzwonek na przerwę. Jeszcze tylko dwie lekcje i do domu..
-Kastiel! – białowłosa złapała mnie za ramię
-Coś się stało? – zapytałem
-Nic, tylko chciałam przypomnieć, że to wy odpowiadacie dzisiaj za.. – uśmiechnęła się niewinnie
-Nie bój się, nie zapomnę.. – mrugnąłem do niej i razem podeszliśmy do innych
-To, o której po nas będziecie? – usłyszałem Armina
-Nie wiem, myślę że coś koło szesnastej.. – westchnął Lysander
-Co tam? – usiadłem obok mojego przyjaciela
-Dogadujemy szczegóły.. – spojrzał się na Armina
-Nie przesadzaj. Nie zadaję, aż tylu pytań.. – mruknął – Zajeżdżamy jeszcze do sklepu?
I tak minęły mi pozostałe lekcje oraz przerwy. Kiedy usłyszałem dzwonek ogłaszający wolność, szybko skierowałem się do domu.
Wyszedłem z Demonem na spacer i zaprowadziłem go do mojego sąsiada, który chętnie się nim opiekował, podczas mojej nieobecności.. Wróciłem do domu i przystąpiłem do pakowania. Wziąłem tylko parę bluzek, bokserki, spodnie, bluzy i śpiwór. Podniosłem torbę, która okazała się być jeszcze bardziej lżejsza niż przypuszczałem. Spojrzałem na zegarek, dochodziła już szesnasta. Zszedłem na dół, chwytając po drodze jeszcze gitarę. Ogarnąłem z grubsza dom i w końcu zadzwonił Lys, informujący mnie że już po mnie jadą. Nałożyłem buty, wziąłem klucze i wyszedłem. Zaraz przyjechali moi kumple. Wsadziłem torbę do bagażnika i wsiadłem do środka. Niestety, jedyne wolne miejsce było obok Chilla. Chcąc nie chcąc, musiałem tam usiąść. Po drodze zajechaliśmy jeszcze do sklepu, wzięliśmy co było potrzebne i wróciliśmy do auta. Droga do domku zajęła nam jakieś pół godziny. Byłem tam już parę razy, więc mogę sobie tylko wyobrazić minę Alice na ten widok..
Gdy dojechaliśmy na miejsce, każdy wziął swój bagaż i skierowaliśmy się do środka. Od progu przywitała nas Rozalia. Kątem oka spostrzegłem w kuchni najpiękniejszą dziewczynę na świecie, moją dziewczynę. Wszedłem na górę i zobaczyłem jej rzeczy na materacu, przy kominku. Pff.. co za zmarźlak.. Położyłem swoją torbę po drugiej stronie materaca i zszedłem na dół, mijając wchodzących na górę przyjaciół. Skierowałem się do kuchni. Alice stała tyłem do mnie. Chyba coś kroiła.. Podszedłem do niej i położyłem ręce na jej biodrach, ta momentalnie podskoczyła..
-Cześć mikrusie.. – Courtney wyraźnie odetchnęła z ulgą i odwróciła się do mnie
-Patrz co zrobiłeś, głupku! – pokazała mi niewidoczną rankę na serdecznym
-To znak, że w tym miejscu będzie kiedyś pierścionek.. – szepnąłem jej do ucha, po czym pocałowałem zraniony palec.
-Mhmm.. – zbliżyła się do mnie i już miałem ją pocałować, gdy ta wyszeptała – Najpierw ma mi się to zagoić.. – zaśmiała się i odwróciła do mnie tyłem
-Co robisz? – spojrzałem zrezygnowany na ogrom jedzenia dookoła
-Gotuję.. nie widać? – znów zaczęła kroić
-Mhmm.. – westchnąłem i wziąłem jedną truskawkę
-Nie podjadaj! – walnęła mnie w rękę
-Daj mi to lepiej. – wskazałem na nóż
-Po co? – spojrzała się pytająco
-A jak myślisz? Znając ciebie, to zaraz sobie coś zrobisz.. – zabrałem jej nóż
-Pff… – brunetka odpuściła i zajęła się myciem owoców
-Chipsy, precelki, kanapki, kiełbaski, sałatka.. Nie za dużo tego? – odwróciłem się w jej stronę
-Chwila moment i wszystko będzie zjedzone.. – mrugnęła do mnie
Gdy skończyłem kroić owoce, Alice wyciągnęła jakąś miskę i wrzuciła je do niej. Na wierzch położyła małe owoce, które umyła. Całość wyglądała bardzo apetycznie.
-Voilà! – ucieszyła się jak małe dziecko z lizaka
-Gotowanie.. Kolejny talent! – złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie
-N-Nie, poczekaj.. – rozejrzała się dookoła
-Co ty wyprawiasz? – zapytałem
-Sprawdzam, czy nikogo nie ma... – mruknęła
-Masz paranoję. Wszyscy są jeszcze na górze. – pokręciłem głową – Nie zmieniłaś przypadkiem zdania?
-Odbiło ci? – puknęła się w czoło
-Dobrze.. A więc, wyluzuj trochę okej? – znów przyciągnąłem ją do siebie i wbiłem się w jej ciepłe usta, brunetka odwzajemniła pocałunek
Chciałbym, aby ta chwila trwała w nieskończoność.. Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Courtney natychmiast ode mnie odskoczyła.
-Przyniosłem jeszcze siatki z bagażnika.. – usłyszeliśmy głos Alexy’ego
-Postaw je tutaj.. – krzyknęła cała czerwona Alice
Niebieskowłosy wszedł do kuchni i zostawił napoje na blacie, po czym udał się na górę.
-Nie za dużo tego? – Courtney zaczęła mnie przedrzeźniać
-Chwila moment i wszystko będzie wypite.. – nie pozostałem jej dłużny
Po chwili wszyscy zeszli na dół. Rozalia rozkazała nam, chłopakom, rozpalić ognisko. Tak też więc zrobiliśmy, podczas gdy dziewczyny po kolei znosiły wszystko na dwór.
Gdy wszystko było gotowe, usiedliśmy przy ognisku. Atmosfera była bardzo rodzinna. Zająłem miejsce obok mojej dziewczyny.


Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy. Wkrótce Alice poszła po moją gitarę. Zaczęła grać jakieś piosenki, a my do nich śpiewaliśmy. To było bardzo zabawne. Jednocześnie cieszy mnie to, że brunetka zachowuje się już przy nas swobodnie. Po chwili Nataniel zaproponował wspólną grę.

-Podchody? – zapytała Courtney
-Tak! – zaśmiał się Armin – Podzielimy się na dwie grupy..
-Chłopcy/Dziewczyny? – Rozalii zaświeciły się oczy
-Wydaje mi się, że to będzie niesprawiedliwe.. – mruknął Kentin – Przecież od zawsze wiadomo, że mężczyźni mają lepszą orientacje w terenie.. – wszyscy się zaśmialiśmy
-Po prostu się boicie! – westchnęła Zuzanne
-J-Ja się boję.. – szepnęła Violetta siedząca obok mnie
-No dobra.. To składy mieszane? – zaśmiałem się
-Okej! – wszyscy się zgodzili
-Wybieramy czy losujemy? – zapytał się Lys
-Losowanie będzie bardziej sprawiedliwe.. – odpowiedział Alexy
Rozalia poszła po paczkę zapałek, wyjęła dwanaście sztuk, a następnie ułamała połowie główki. Leo je pomieszał i rozpoczął losowanie. Pierwsza podeszła Iris, która wyciągnęła tą, bez główki. Gdy wszyscy powyjmowali zapałki, pozostało już tylko podsumować składy..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!♥
Przepraszam za sporą nieobecność, ale teraz raczej będzie z tym kiepsko.
Jednocześnie mam nadzieję, że ze mną zostaniecie♥
Btw.. Mówcie jak wam się podoba event na Słodkim Flircie i Eldaryi!
Ja osobiście jestem zachwycona!!!
Buziaki^^
                                  ~ Alice♥

11 komentarzy:

  1. Eventy na prawdę super, prawie tak super jak twój rozdział! <3 Czekam na kolejne części :) Dzisiaj krótki kom ale nie wiem co mogłabym jeszcze napisać xd Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!♥ Nic nie szkodzi,że krótko, ważne że napisałaś♥ Buziaki :*

      Usuń
  2. Nie mam weny do kometarza dzisiaj, więc z góry sorry XD rozdział świetny jak zawsze (nigdy nie pozbędę się déjà vu XD [to nie hejt, tylko fakt XD]). Czekam na kolejny i życzę BARDZO dużo czasu :) Event na Sf fajny, nie wiem jak na Eld. bo nie gram. Miłego wieczoru/dnia, dobranoc itd... Itd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przeczytanie <3 Mam nadzieję, że mi wybaczysz efekt déjà vu, ale to opowiadanie jest na podstawie SF, więc.. XD ♥ Czas, wena i wszystko inne się przyda! :D Dobranoc♥

      Usuń
  3. Nono ciekawa jestem co z tego wyniknie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Już drugi weekend bez rozdziału :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmocniej przepraszam, ale tak jak zapowiadałam - mój komputer się zepsuł :( Tym samym nie mam przy sobie rozdziałów :/ Oddałam go do naprawy, ale nawet nie zadzwonili jeszcze. Mam nadzieję, że do następnego weekendu dostanę go z powrotem :( Pozdrawiam ♥

      Usuń
  5. Autorko tęsknimy! </3 Teraz naprawdę trzeba zrobić tę zbiórkę na nowy komputer/laptop :/

    OdpowiedzUsuń