„Oj, Courtney. Chyba
niedługo będę musiał cię ukarać..”
-Zawsze tu macie taki ruch? –
zapytałam Amy próbując zdjąć swój strój.
-Zazwyczaj.. –
podeszła do mnie i pomogła mi go ściągnąć.
-To dosyć popularna
kawiarenka wśród mężczyzn, nie? – zaśmiałam się.
-Dziewczyny też tu
przychodzą, ale tak, większość stanowią faceci. – wspomniała Haylie. – Nie
martw się, goście są w porządku.. Tylko męczy ich samotność.
Pogadałam z nimi
jeszcze trochę, a przy okazji poznałam także May i Hiko, które pracowały w
kuchni. Po jakimś czasie stamtąd wyszłam, uprzednio żegnając się ze wszystkimi.
Zrobiło się już bardzo ciemno, więc zaciekawiona spojrzałam na zegarek. Było
parę minut po dwudziestej drugiej, a mój autobus przyjeżdżał dopiero za pół
godziny. Niewiele myśląc wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Kastiela. Po chwili
usłyszałam jego kochany, niski głos. Powiedziałam mu tylko, by po mnie przyjechał.
Oczywiście nie obyło się bez pytań typu „Co tam robisz?” albo „Czy wiesz która
jest godzina?”. Jednak nie mógł mnie tak zostawić i powiedział, że będzie za
kilkanaście minut. Lepsze to niż półgodzinny autobus…
Poczekałam trochę i
zaraz usłyszałam głośny warkot motoru, który stopniowo się przybliżał. Po
chwili zza rogu wynurzył się mój własny książę. Black podał mi kask i machnął
ręką, abym za nim usiadła. Objęłam go, po czym ruszyliśmy w stronę domu. Tak
jak podejrzewałam nie wysadził mnie pod drzwiami, tylko zaparkował pod swoim
mieszkaniem.
-Czemu przywiozłeś mnie
tutaj? – spytałam, zdejmując kask.
-Pff.. Chyba nie
myślałaś, że puszczę cię bez wyjaśnień. – złapał mnie za rękę i wprowadził na
tylną stronę domu, gdzie znajdował się mały ogródek.
-Patrz no, tutaj jeszcze
nie byłam, choć oglądałam to miejsce z okna... – westchnęłam uśmiechnięta.
-Mało osób tutaj było.
To ukochany ogródek mojej mamy... – zaśmiał się.
-Ładny. – przymknęłam
oczy, gdyż zauważyłam żądający wyjaśnień wzrok Kastiela. – Dobra… Tylko muszę
usiąść…
Spoczęliśmy na jakiejś
bujawce, która wbrew wyglądowi była bardzo wygodna.
-Okazało się, że
Victoria jest w ciąży... – zaczęłam. –... wiesz, groziła mi przeprowadzka, więc
zgodziłam się na umieszczenie malucha w swoim pokoju. Po dłuższych
przemyśleniach doszłam do wniosku, że to nie fair, iż mają już mnie na
utrzymaniu, więc zdecydowałam się na rozpoczęcie pracy…
-Czemu mi wcześniej
nie powiedziałaś, nie zgodziłbym się wtedy na twoją kandydaturę. – objął mnie
ramieniem i sięgnął do tyłu, aby wyciągnąć koc.
-To nic by nie dało,
poza tym.. – nakrył nas kocem. – Fajnie czuć się potrzebną, wiesz? – nic nie
odpowiedział tylko złożył pocałunek na moim czole.
-Głupia... Zawsze
będziesz potrzebna. – poprawił koc na moim tyłku.
-Ej. Nie pozwalaj
sobie. – zaśmiałam się. – Wiesz.. Tak sobie myślę, że teraz chyba będziesz mnie
miał częściej na głowie... – spojrzałam w jego ciemne oczy.
-To dobrze. –
skwitował krótko.
-Tylko tyle? Żadnych
dogryzek? – mocno się zdziwiłam.
-Nie. – chwycił moją
buzię i namiętnie pocałował.
-Hmm... Naprawdę cię
nie rozumiem. – położyłam mu się na nogach i co jakiś czas na niego zerkałam.
-Jesteś masochistką. –
zaśmiał się.
-Co? – znów utkwiłam w
jego oczach.
-Lubisz tyle pracować?
– zapytał.
-Lubię dawać z siebie
sto procent. – odparłam.
-Zostaniesz u mnie,
nie? – zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, czerwonowłosy chwycił mnie i
zaniósł do domu.
Gdy mijaliśmy próg
tylnych drzwi wejściowych, Kastiel wyraźnie zapomniał gdzie mam głowę i tym
samym sposobem „zahaczył” nią o futrynę.
-Ała! – złapałam się
za bolącą skroń.
-Sorry, miało być
romantycznie. – zaśmiał się.
-To było bardzo
romantyczne... – nie mogłam się nie uśmiechnąć.
Po chwili byliśmy już w pokoju, jako że Black
nie chciał mnie puścić do domu, sięgnęłam po komórkę i napisałam sms’a do
Victorii, w którym poinformowałam ją o moim dzisiejszym noclegu.
-Teraz mam cię tylko
dla siebie… – wyszeptał, kładąc się na mnie.
-Jesteś ciężki. –
westchnęłam.
-W Radzie będą sami
faceci. Nie przeraża cię to? – uśmiechnął się złowieszczo
-Proszę cię.. Co ma
mnie przerażać? – przesunęłam go na bok, po czym na nim usiadłam. – To tylko
faceci…
Nagle poczułam coś
wbijającego się w mój brzuch.
-Tylko albo aż.. –
przysunął mnie do siebie i namiętnie pocałował. – Nie podoba mi się, że
będziesz tam z Natanielem. – mruknął.
-Sam mnie tam
wysłałeś.. – zaśmiałam się.
-Nie wiedziałem, że
będą takie konsekwencje. – odparł.
-Ktoś tu jest
zazdrosny! – przedrzeźniłam go.
-Pff... – szybko
złapał moje nadgarstki i przytwierdził do łóżka. – Na pewno nie, desko.
-Myślałam, że umiesz
lepiej kłamać, buntowniku... – westchnęłam.
-Przypomniało mi się,
że chyba miałaś być ukarana... – zaśmiał się.
-Dobry żart, Black –
spojrzałam na niego z politowaniem.
-Dobrze pamiętam. –
przybliżył się do mojego ucha, powodując silny dreszcz.
-Przypominam ci, że do
Rady należy także Peggy. Poza tym nie wiadomo czy wygram... – uwolniłam ręce i
objęłam jego szyję.
-Wygrasz. Na pewno. –
uśmiechnął się zawadiacko. – Jak chcesz, to znam pewną odstresowującą
sztuczkę..
-Jaką? – spojrzałam
się na niego, w jednej chwili moje nadgarstki znowu były przez niego
przytrzymywane, a jego usta spoczywały na mojej szyi.
-Na pewno chcesz
wiedzieć? – przerwał i spojrzał w moje oczy.
-Chcę... – wyszeptałam
mu do ucha bez zbędnego namysłu.
W powietrzu wisiało
podniecenie zmieszane z namiętnością i pożądaniem. Wiedziałam czego chcę, on
też to wiedział. Nie znaliśmy się od wczoraj, więc w pełni mu zaufałam, chociaż
będzie to mój pierwszy raz. Black wbił się w moją szyję, powodując u mnie ciche
jęknięcie.
-Na pewno? –
wyszeptał, widziałam że dla mnie był gotów przestać.
-Nie powstrzymuj się.
– zwinnym ruchem zdjęłam jego koszulkę, a on po chwili odpłacił się tym samym.
Jego pocałunki zaczęły
schodzić coraz niżej, a temperatura wyraźnie wzrosła. Kastiel zdjął moje
spodnie i wyrzucił je na drugi koniec pokoju. Zaśmiałam się i także przeszłam
do działania. Rozpięłam rozporek w jego jeansach, tym samym zmuszając go do ich
ściągnięcia. Teraz byliśmy w samej bieliźnie. Black z powrotem wrócił do moich
ust, ale po chwili znalazł się pode mną. Siedziałam na nim, a on pozbawił mnie
stanika. Niewiele myśląc pocałowałam go, a drugą ręką dostałam się do bokserek.
Czułam jego delikatne ruchy, tak jakbym była najkruchszym kryształem, którego
za wszelką cenę nie można zbić. Jego ciepłe ręce owijały moje wiecznie chłodne
ciało, a usta błądziły po szyi i dekolcie, szukając rozgrzanych od namiętności
ust. W jednej chwili znalazłam się pod nim, a nasze ostatnie ubrania wylądowały
na podłodze. Przy nim zapomniałam o całym świecie, a teraz liczyliśmy się tylko
my.
-Nie wiem jakim cudem
się powstrzymywałem. – wyszeptał zmysłowo.
-Ja też nie, Black. –
objęłam jego plecy. – Proszę…
Po chwili czułam już
tylko jego ciało. Stanowiliśmy jedność pod każdym względem, kochaliśmy się do
szaleństwa. Przeżywałam każdy jego ruch, a on każdy mój. Nie zwracaliśmy nawet
uwagi na trzeszczące od naszych ruchów łóżko. Poczułam jak moje ciało zaczyna
się spinać, Kastiela również. Po kilku sekundach razem skończyliśmy. Wtuleni i
zaspokojeni opadliśmy na łóżko. Black przykrył nas kołdrą i objął mnie ramieniem.
Tak skończył się ten cudowny dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani!♥
Rok szkolny za nami, więc można sobie na coś pozwolić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Opowiadajcie jak oceny!
No to nieźle xD. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego w tym momencie ( ͡° ͜ʖ ͡°), nie to, że narzekam, bo wiesz, fajnie piszesz i w ogóle... XD. Jeśli chodzi o oceny, to zdałam i jestem z siebie dumna, bo taka jedna, co mnie nie lubi na mnie czyhała, to ja ją tak tondorondo i mam 4 z jej przedmiotu. A Ty? Mam nadzieję, że nie piszesz poprawki w sierpniu xD.
OdpowiedzUsuńNo to rozdział świetny, podobał mi się, życzę dużo weny, wesołych świąt i dużo prezentów pod choinkę, ponieważ na Wigilię nie liczy się nic innego, jak króliki z czekolady <3.
A tak serio to udanych wakacji xD.
To dobrze, że zdałaś!♥ Ja również nie piszę poprawki, a nawet mam pasek :DD Hahaha dzięki za przeczytanie^^ Udanych wakacji!!!♥
Usuń