„Mógłbyś mieć każdą, buntowniku..
– uśmiechnęłam się
-Mógłbym mieć każdą,
ale to ciebie pokochałem..”
-Jak to piszemy
piosenkę? – zapytałam
-Z tego co widziałem i czytałem, całkiem dobrze ci to wychodzi.. –
uniósł brew
-Taa.. Dawaj. – rozkazałam
Gdy Kastiel podał pierwsze dźwięki, ja złapałam kartkę i zapisałam na
niej melodię. Kilka razy zdarzyło mi się zabrać mu gitarę i wymyślić swoje
akordy, które moim skromnym zdaniem, były całkiem niezłe.. Wspólnie
analizowaliśmy każdą nutę, aby to jakoś brzmiało. Gdy wszystko było gotowe i
zapisane, chwyciłam zeszyt i zaczęliśmy pracę nad słowami. Oczywiście nieźle
się przy tym bawiliśmy. Black co chwilę mnie rozśmieszał, po czym ja nie
pozostawałam mu dłużna. Wreszcie nasza praca dobiegła końca. Czerwonowłosy
ponownie chwycił gitarę i zaczął grać. Po wspólnym zaśpiewaniu tej piosenki,
byłam dumna z naszego dzieła i co najważniejsze, z naszej więzi.
-Dobra jesteś, dziewczynko..– buntownik chwycił mnie w swoje ramiona
-Uważaj sobie! – wbiłam się w jego usta – Która godzina?
-Czekaj.. – spojrzał na telefon – Dochodzi trzecia..
-Mogę się założyć, że zaraz pójdziesz spać.. – zaśmiał się
-Wcale, że nie! – powiedziałam rozkładając się na łóżku
Black zajął miejsce obok mnie.
-Co było między tobą, a Amber? – położyłam się na boku
-Czyli wybieramy ploteczki? – uśmiechnął się kpiąco
-Pff.. odpowiadaj! – puknęłam go w czoło
-Nic nie było.. – zaśmiał się – Ona jest bardziej nieznośna od ciebie..
-W takim razie, czemu za tobą biega? – nie odpuszczę..
-Też bym za sobą biegał.. – westchnął
-No powiedz! – podparłam się łokciem
-Nie przekonasz mnie.. – powiedział
-Nie? – zaczęłam całować go po szyi i przenosiłam się powoli ku górze
-Jesteś okropna.. – mruknął
-Powiesz mi teraz? – zaśmiałam się
-Ale tu nie ma nic do opowiadania.. – posłałam mu zabójcze spojrzenie –
Dobra.. Zacznijmy od tego, że wielmożny pan przewodniczący nie był kiedyś taki
grzeczny. Pewnego dnia, kiedy byłem w parku zniszczył Amber jej ulubioną lalkę.
Cały czas jęczała, więc żeby mieć święty spokój, naprawiłem jej ją. Od tego
czasu lata za mną, jak za nową parą butów. Tyle.
-I wszystko jasne.. – westchnęłam, można by powiedzieć że z biegiem
lat Kastiel i Nataniel zamienili się ze sobą – Dlaczego teraz Nataniel jest.. inny?
-Od tamtego
czasu, jego rodzice również stali się dla niego bardziej surowi. Robi wszystko,
co mu każą.. Zwłaszcza ojciec. –
powiedział
-Dziwne.. – wyszeptałam
-Odpuść. – usłyszałam jego głos
-Co? – spojrzałam w jego ciemne oczy
-Znam cię. Zaraz się w coś wpakujesz. – odrzekł
-Pff.. – burknęłam, oburzona tym wnioskiem
-Nie obrażaj się, taka prawda. – dotknął mojego policzka
-Nie obrażam się. – odwróciłam się do niego plecami
-Jesteś nieznośna.. – przysunął się do mnie i objął
-Ty też.. – mruknęłam
-Dobranoc, kochanie. – poczułam jego usta na sobie
-Dobranoc, Black. – odwzajemniłam jego pocałunek i nie wiedząc kiedy,
po prostu zasnęłam
Rano obudził mnie
Demon, który wskoczył na łóżko. Kastiel jeszcze spał, więc odwróciłam się
delikatnie w jego stronę i pocałowałam.
-Dzień dobry, leniu.. – wyszeptałam
-Mogłabyś mnie tak codziennie budzić.. – posłał mi ciepły uśmiech
-Nie ma tak dobrze. – przytulił mnie do siebie
-Śniło ci się coś? – zapytał
-Chyba nie, a co? – przewróciłam oczami
-Gadałaś w nocy.. – zaśmiał się
-Co mówiłam? – również się zaśmiałam
-Nieważne.. – wstał z łóżka – Co jemy na śniadanie?
-Trzeba najpierw zobaczyć co mamy. – westchnęłam
Zeszliśmy na dół, po czym udaliśmy się w stronę kuchni. Kastiel
otworzył lodówkę i oznajmił mi, że stać nas na jajecznicę. Przygotowaliśmy
wszystko, co potrzebne i przystąpiliśmy do smażenia. Wyjęłam talerze, na
których wylądowało jedzenie i rozłożyłam to w salonie. Włączyłam telewizor, a
po chwili zjawił się czerwonowłosy niosąc picie.
-Co leci? – spytał
-Jakieś bajki.. – uśmiechnęłam się – Jaką najbardziej lubisz? Ja kocham
Scooby-Doo.
-Wychowałem się na tym.. – mrugnął do mnie
-W końcu ktoś, kto się na tym zna! Obejrzałam chyba wszystkie możliwe
odcinki.. – zaśmiałam się
-Nie miałaś być chłopcem? – powiedział, biorąc kawałek jajecznicy
-Smacznego.. – pocałowałam go w policzek
-Nawzajem. – wyszczerzył się
Po skończonym posiłku zmyłam naczynia w towarzystwie łaskawego
Kastiela, a potem wróciliśmy na górę.
-Odprowadzić cię? – zapytał
-Nie musisz, to po drugiej stronie.. – zaśmiałam się
-I tak cię odprowadzę.. – mruknął – Ale najpierw pójdziemy na spacer.
-Okej.. – posłałam mu ciepły uśmiech
Zebraliśmy się, wzięliśmy Demona i wyszliśmy z domu. Zaszliśmy do mnie
po Zolę i udaliśmy się w stronę parku.
-Dobrze, że dzisiaj mamy wolne.. – jęknęłam
-Ale jutro ten głupi bieg.. – burknął
-Damy radę. – spojrzałam na bawiące się nieopodal owczarki
Pogadaliśmy jeszcze trochę, po czym postanowiliśmy wrócić do domu.
-Nie chce mi się tam iść.. – jęknęłam, przytulając się do niego na pożegnanie
-Czemu? – spojrzał mi w oczy, tak jakby chciał mnie prześwietlić
-Od jakiegoś czasu wszyscy są ponurzy i zmartwieni, a ja nie wiem o co
chodzi.. – nagle zrobiło mi się przykro
-Nie przejmuj się. Prędzej czy później ci powiedzą. – pocałował mnie
-Dziękuję.. za wszystko. – odwzajemniłam jego pocałunek
-Nie rozklejaj się, dzieciaku.. – mocno mnie przytulił
-Do jutra.. – powiedziałam niechętnie
-Do jutra. – uśmiechnął się
pocieszająco
Weszłam do domu, przy drzwiach nadal stały
siatki z zakupami. Przywitałam się z Victorią i Michaelem, po czym poszłam do
swojego pokoju. Owczarek podążał za mną, aż w końcu wskoczył na łóżko i zasnął.
Postanowiłam się przygotować na jutrzejszy dzień. Wyjęłam z szafy plecak i
przystąpiłam do pakowania.